Już myślałam, że wczoraj nie przegonię tego lenia.
Ale udało się. Co prawda, późnym popołudniem, a nawet wieczorem... ale lepszy rydz niż nic!
I nawet nogi po wczorajszym pedałowaniu bolą:)
Dziś powtórka z rozrywki i przejażdżka nawet dalej:)
Wakacje się przyspieszą i za 10 dni Mazury.
Nie oszukuję się, że będę super chudzielcem;p za 10 dni.
Zresztą nie miałam takiego postanowienia.
Ale dalej wdrażam system ,,więcej ruchu" w życiu:)
smakija4
17 lipca 2013, 10:38mnie też na Mazurach nigdy nie było, tym bardziej na ten wyjazd się cieszę:)
beginwithJ
17 lipca 2013, 10:33nigdy jeszcze nie byłam na mazurach, ale liczę, że kiedyś je zobaczę :) chętnie popływałabym kajakiem, albo chociaż jakąś łódką :) ach!