Może to nie jest szał... ale: w listopadzie biegałam już 6 razy.
A do końca listopada jeszcze 7 dni:) Oczywiście, ktoś może powiedzieć: ,,banał, ja biegam prawie codziennie".
Ok, a ja biegłam 6 razy i to mój miesięczny rekord:)
Wczoraj po raz pierwszy zjadłam coś spoza menu. Tak sobie zaplanowałam, jako nagroda za miesiąc dobrej postawy:)
Była więc pizza, była sałata napoli z jajkiem, szynką, pomidorem i sosem majonezowo-czosnkowym, świeżą bułeczką, był grzaniec galicyjski. Było pysznie.
Myślę, że raz w miesiącu można sobie zrobić dzień ulgowy:)
Do Świąt pozostał miesiąc; zamierzam więc kontynuować swoje postanowienia.
Mam nadzieję, że zima nie pokaże swoich pazurków przez ten miesiąc i śniegu, i mrozów oszczędzi.
Dziś:
śniadanie - owsianka na wodzie z kiwi
przekąska - makaron pełnoziarnisty z serkiem wiejskim
obiad - kalafior i filet z kurczaka z parowaru + kasza
--- przekąska - jogurt naturalny, prażone płatki owsiane, 4 truskawki
--- kolacja - grahamka z szynką i pomidorem
etvita
23 listopada 2014, 17:456 razy to też sukces :) Wytrwałości w dążeniu do celu :)
sarna88
23 listopada 2014, 17:44super, ja tez bym chciała zacząć biegać ale lekarz zabronił, bo za ciężka jestem. może kiedyś sie uda:)
szczecinlove
23 listopada 2014, 17:31nie ma co się porównywać do innych, jeżeli dla Ciebie 6 razy to sukces to się z niego ciesz:) pozdrawiam