Podkręcam sobie śrubę z 65kg na 60kg :) a co!
Jestem z siebie bardzo dumna, bo dzisiaj oparłam się pokusie zjedzenia Kałasznikova (hot-dog, ale nie z parówką, tylko z jakimś mięsem smażonym na głębokim tłuszczu i frytkami) :) powalczyłam w głowie, głód trochę zelżał i zjadłam sobie mniej kaloryczne jedzonko w domku :)
dzisiaj:
- na śniadanie: mussli z mlekiem 2,0%
- w pracy: trochę galaretki, berliso, trzy kromki pieczywa wasa z serkiem topionym i ogórkiem zielonym
- w domku: garść czereśni, kilka truskawek i cztery małe śledzie ze śliwką z dwom małymi kromkami chleba
nie ma co narzekać, dobrze jest! :))
kl4ra
14 czerwca 2011, 10:01no to trzymam za NAS kciuki! :)