dzisiejszy dzień był bardzo intensywny. padam na pyszczek, więc dzisiaj krótko :)
MENU:
- śniadanie: dwa jajka na miękko, dwie porcje sałaty z sosem winegret (śniadanie było późne ok. 10, więc nie było drugiego śniadania)
- obiad: trzy skrzydełka kurczaka w miodzie i dwie łyżki ryżu
- podwieczorek: 3 gałko lodów (śmietankowe, karmelowe, waniliowe) :)
- kolacja: 1,5 (słownie PÓŁTORA :D) orzeszka w papryce, spróbowałam odrobinę jakiegoś piankowego ciasta (chrześnica męża miała urodziny), dwie porcje sałatki (sałata, suszone pomidory, mozarella)
napoje: ponad litr wody mineralnej niegazowanej, prawie litr soku porzeczkowego, pół litra soku pomarańczowego, dwie duże herbaty (w tym zielona), z pół litra LIFT'a. uff ;)
ĆWICZENIA:
- niestety nie mogę zaliczyć nic oprócz trzygodzinnego pielenia w ogródku
a w sobotę ważenie. mam nadzieję, że będzie się z czego cieszyć ;)
slimdream
24 czerwca 2011, 13:48No z tym orzeszkiem to zaszalalas... :) Poczekaj, pojdzie Ci w biodra!!! ;)) Pielenie w ogorodku tez zawsze jest jakims cwiczeniem, tak ze nie ma co sie martwic :) Trzymaj sie cieplutko, slimdream