Następny dzień miną. Jak zwykle coś było dobrze coś było źle. Na dobry początek dnia dostałam fasolkę ze swoim imieniem i nawet ją posadziłam. Zobaczymy czy wyrośnie......
Za to wieczorem znowu musiałam czyścić piec (choć robiłam to w ubiegłą niedzielę). Codzienne kłopoty to koszmar.
Wieczorem ćwiczonka poszły mi dobrze. Najważniejsze, że nadal trzymam się planu ćwiczeń.