No wreszcie czegoś nie skontrolowałam 😂. Właściwie to niczego. Nic z zaplanowanych rano rzeczy nie zjadłam, kompletny nieogar. Dobrze chociaż, że mało kalorii wyszło. Ale białka też mało - 57g. Nauki na przyszłość są dwie. 1. Zebranie w robocie nigdy nie trwa tyle, ile się wydaje, że będzie trwało. 2. Śniadania białkowo-tłuszczowe to coś co daje największy zwrot z inwestycji.
No bo miałam o 9:00 zebranie, a o 11:30 zajęcia. No to myślę sobie, że godzinka, góra półtora, podskoczę do domu potem, zjem śniadanie i wrócę na zajęcia. Ta... Ostatecznie śniadanie jadłam około 14:00, tak głodna, że po drodze kupiłam bułeczki oczywiście, bo tak późno to już nie muszę się trzymać założeń 😣. Po śniadaniu, które wydawało się zdrowe, bo bułeczki zjadłam z pastą z halibuta i jajka i z warzywkami, przymuliło mnie tak, że położyłam się na 10 minut, które okazało się być prawie godziną, a potem już do końca dnia (dalej miałam zajęcia, wieczorem trening brydżowy) kompletnie nie panowałam nad niczym, ciągnęło mnie do słodkiego, do węgli w dowolnej postaci i do podjadania. Skończyło się na tym, że zamiast zaplanowanego shake'a proteinowego zjadłam tosty, zamiast flaczków na obiad kawałek pizzy od córki (jeden na szczęście!) a oprócz tego pomagałam sobie orzechami pecan i gorzką czekoladą (w liczbie dwóch kostek). Do dupy z taką robotą. Żadnych bułeczek więcej na śniadanie 🤣. Ale to może być też dlatego, że odstawiam strzały dopaminy w postaci mediów społecznościowych i bezmyślnego klikania w internet. No i fajki - przyznam się - czasem palę. Wiem, że to największy syf. Zawsze jak są egzaminy jakieś albo podobnego rodzaju stres, a potem tak od 1 do 3 tygodni po. Poza tym okazjonalnie. Jak wyjdę do ulubionego baru, a ostatnio nie wychodzę. No i jak gram w te karty (w domu czy ze znajomymi to nie, tylko jak jest liga albo jakiś turniej). Ale jak już kupię paczkę, a potem jeszcze kilka, to te pierwsze kilka dni jak nie kupuję to jest trudne. No i tak mam 3 ostatnie dni trudne. Ale dziś już czuję się normalnie.
Kroków nie wyłaziłam, musiałabym po nocach po tej pizgawicy, a już nie miałam na tyle samozaparcia. Joga zrobiona. Miłego dnia.
aga.insulina
19 lutego 2025, 13:45Och a za mną chodzi coś słodkiego od wczoraj. Omg ! I coś wymyslec trzeba - ale co?
waskaryba
19 lutego 2025, 11:26Raz jak nie wyszło ...w sumie daje refleksje ☺️
Sophia1729
19 lutego 2025, 11:36Tak, uczę się nieustannie :D
GosiaCz
19 lutego 2025, 11:07"podskoczę do domu potem, zjem śniadanie i wrócę na zajęcia." - no trzeba było ten pomysł wcześniej ogłosić, to byś od razu dostała informację zwrotną, że to zły plan :))))
Sophia1729
19 lutego 2025, 11:35Brzmi sensownie 🤣
Alianna
19 lutego 2025, 10:30Czasem zdarzają się takie dni. Zdecydowanie popieram białkowo-tłuszczowe śniadania, bo trzymają w ryzach najdłużej 💕
Sophia1729
19 lutego 2025, 10:31No u mnie chyba całą robotę robią. Tak jak zawsze miałam problem z podjadaniem, to od kiedy zaczęłam takie jeść spokojnie to kontroluję.
Sophia1729
19 lutego 2025, 10:32No i nie zasypiam po posiłkach:D. To jest super bonus:)))))
GosiaCz
19 lutego 2025, 11:07tak, dla mnie też białkowo-tłuszczowe śniadania to odkrycie :)