Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień szósty i DUŻY SUKCES!


Wiecie, w pewnym momencie diety, tak po kilkunastu dniach zwykle, jeśli się jej przestrzega w miarę uczciwie, jest taki czas kiedy organizm wdzięczny za lekkie (bo zdrowe i mało) odżywianie się, nawet jeśli zjemy trochę więcej, spala to bez problemu.
Czuję, że taką właśnie zapłatę otrzymałam za swoje wysiłki wczoraj i dzisiaj :)
Ponieważ wczoraj nie bardzo się właściwie wysilając, a wręcz przeciwnie, nie wiem jak to działa dokładnie na organizm, ale wypiłam w pt. wieczorem dużego drinka! A w sobotę rano ważyłam... 56,4!!!!!!! 
Myślałam, że się posikam ze szczęścia :P
Idąc dalej, wczoraj ugotowałam tak tłustą wątróbkę, że... KLĘKAJCIE NARODY xD Bałam się, że się przypali, bo po 1 obtoczyłam ją w mące, a po 2 robiłam ją w garnku NIEteflonowym :P Więc ponieważ nie mam też doświadczenia w robieniu wątróbki (to był chyba 2 raz...) więc lałam i lałam i lałam... Stwierdzając, że lepiej, żeby była tłusta, niż przypalona :P 
Ale za to wczoraj nie jadłam kolacji. 
No i dzisiaj... Myślałam, że to już koniec, że to 56,4 to był taki chwilowy spadek, a teraz koniec dnia dziecka :P A tu... 56,5 :)
Czyli Moje Panie: 
PRZYSTANEK 56 ZALICZONY!
Natomiast dzisiaj to już w ogóle zaskoczenie teraz, wieczorem, bo jak się zważyłam przed chwilą, to wyszło mi 56,9... :O Więc OO takie oczy xD
Jestem więc zachwycona tym weekendem :D
A tak w ogóle to muszę tutaj dodać jedną rzecz: mianowicie pewnie duuuuużą zasługę w tym moim spadku wagi ma wizyta A. :D Bo kiedy on przyjeżdża, to bardziej skupiam się na całowaniu się niż na jedzeniu... xD <mama mi zawsze wyrzuca, że go nie karmię tak jak trzeba :P no ale powiedzcie mi, jak tu wypośrodkować między tym, że chcę mu przychylić nieba, ale chcę też żeby schudł?? xD> 
Dzisiaj trochę odbiegłam od diety, bo stwierdziłam, że chcę zjeść coś słodkiego: prawie całą paczkę Delicji xD NIE PRZYZNAJĘ SIĘ DO TEGO xD
Ale najważniejsza waga, WAGA WAGA! :D Która jest superowa :)
Co jeszcze? W piątek byliśmy na wykańczającym fizycznie spacerze, bo przeszliśmy ze 2 km i co jakiś czas któreś z nas (moje dwie siostry, siostrzenica, A.) ciągnęło sanki. A. sobie uszkodził mocno nogę, bo się porządnie uderzył o płozę sanek. Coraz gorsze kontuzje mu się u mnie przydarzają... NIE, nie mogę tak myśleć :P <patrz: skaleczenie się nożem, skaleczenie się SIEKIERĄ podczas rąbania drewna...>
Dobra, to ja uciekam, a raczej zaczynam czytać Wasze Pamiętniczki, bo chyba mam zaległości :D
Papa, życzcie mi, żebym utrzymała to 56 :)
  • Julia551

    Julia551

    27 stycznia 2013, 19:45

    Gratuluję!;)No i trzymam kciuki abyś utrzymała;*

  • justynka7777

    justynka7777

    27 stycznia 2013, 19:44

    woooooooow gratulacje!!! :)))