stwierdzam i posypuję głowę popiołem, że drożdżówkę zeżarłam i przetrawiłam, ale nie żałuję. Tak puszczała do mnie oko "Małpa zielona" z biurka, że jej uległam. Dobrze, że była rodzaju żeńskiego bo co bym powiedziała ślubnemu?? I wcale nie żałuję. Popiłam ją kawką było nam razem przez chwilę dobrze. Pozostało tylko wspomnienie. Dzisiaj na śniadanie ryż z jogurten i truskawkami. Obiad ryż z brokułami i gotowaną piersią ( oczywiście nie moją, hi, hi) z kurczaka, a reszta się zobaczy. Dla ćwiczących A6W cały czas wykonuję no i nie tylko. Liczę na ten kaloryfer zamiast opony .Może cuś się wykluje? Liczę dni do urlopu. Liczę też kalorie...czy ja tylko coś nie za dużo liczę? Obym się tylko nie przeliczyła.Ciekawe co pokaże waga franca po powrocie. Wezmę ze sobą miarkę krawiecką. Ona mi prawdę powie . No to do schudnięcia moje milusińskie. RAZEM DAMY RADĘ.
wiosna1956
14 lipca 2010, 10:09Ja właśnie kupiłam mężowi jagodziankę , ale ja nie jem jej !!!!!! centymetry są w normie !!!!! buziaczki
agnes315
14 lipca 2010, 10:00jak byłą dobra, to nie ma czego żałować :)))