Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
piąteczek i po piateczku


dzień mnie jakoś wykończył wieczorem juz nie miała sił na spacer masakra tak mnie nogi bolały , w pracy troche zamieszania, po 14 pojechałam po męża co wczoraj zjechał i szybko po urzedach zeby zdarzyc odebrac dowód i paszport godz w samochodzie bez klimy -masakra, wróciłam do biura jak zombi, oczywiście cały dzień spokój a jak tylko wyjechałam telefony, ze prosze pani jestem po biurem o której pani bedzie, spieszyłam sie coby nie czekali ale sie nieraz nie przeskoczy wpadłam do biura jak zombi po plaży....potem w domuku pranko, obiad na sobote, posprzatałam, zrobiłam zakupy ( niedługo w takim tempie zycia to ja zamienie sie w zombi) i pojechałam po małą na urodziny, wieczorkiem 2 filimiki obejrzeliśmy potem napisze wam tytuły bo nie mam do nich głowy, jeden o zagładzie ziemi a drugi trirrer czy jak to sie tam pisze...

rowerek zaliczony i to nawet dłuższa trasa była w poniedziałek napisze ile przejechałam przez2 tyg, nie mam tego dużo ze wzgledu na rowerek ale ważne ze codziennie

 

jedzeniowo tez ok, bez obzarstwa ostatni posiłek po 17.00 ok 19 tylko szkl koktailu truskawkowego ( same zmiksowane truskawki), bez piwa bez popcornu ( to rodzinki dzieło ) ja jedynie wciagłam szkl zimnej pepsi :)

dzis rano 90,4 ttym razem sie ciesze ze nie urosła znów w góre , zeby tylko dzis nie wpasc w jakiis ciag :)

trzymajcie sie :)

  • zosia27samosia

    zosia27samosia

    22 czerwca 2013, 10:25

    Udanego weekendu:)