Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
weekendowo


no i po weekendzie, w sobote troche popłynełam, rano po piatku grzecznym, ale waga oczywiście do góry 90,4, w niedziele sie nie wazyłam coby sie nie zdołować , a dziś stwierdziłam ze muszę zeby zobaczyć wynik po wojnie , jest fatalnie znów ta nieszczesna jedynka, dobrze ze nie gorzej, 91,4 choć myślałam ze wczoraj troche spadło...

w sobote po pracy poogladaliśmy troche filmy, mieliśmy isc na spacer ale zaczeło troche padac, do obiadu pół piwka z sokiem, obiadek delikatyny, coś tam w pracy przełkłam, ale do filmu zjadłam z córcia na spółkę paczke czipsów z dipem i wypiłam całe piwo, czułam sie koszmarnie, wzdeło mnie i bolał mnie brzuch wiec wskoczyłam na rower i jechałam 45 min, potem poszlismy do znajomych  i zaczeło sie alkoholowe upojenie ! wypiłam piwo i ok 5 drinków z pepsi ! zjadłam 1,5 kawałka niedużej pizzy miałam dość o 2 w nocy poszliśmy do domu ja z rozpietymi spodenkami , mój ząłodek nie wytrzymał tego, oni bawili sie do rana! szaleńcy, a ja zasypiając leciałam samolotem , dawno tak sie zle nie czułam...rano nie było lepiej, nawet nie miałam ochoty na kawe! o 9.00 wyskoczyłam z łózka i prosto na rowerek 45 min, troche mi było lepiej ale mój zołądek wariował....potem posprzatałam przygotowałam obiad i poszliśmy na małe zakupy, obiadek uwierzcie zjadłam ciut kalafiora i może pół niedużej karkówki i 1 ziemniaka, masakra tyle ze wypiłam piwko czarną fortunę pije ktoś, poezja mówie wam schodziłam na maxa, ciut sie lepiej poczułam i odpłynełam na jakies pół godz , tego mi trzeba było, wstała jak nowo narodzona...posprzatałam po obiedzie i zrobiłam ogólne zarzadzenie spaceru rodzinnego, myślałam ze nam z 1 do 1,5 zejdzie a jak wróciliśmy to nie wierzyłam własnym oczom(byliśmy bez telefonów izegarków) nie było nas 3 godz 15 minmyślałam ze mi nogi wyjdą z d....ale było super ciepło słonecznie ale nie upalnie, pozwoliłam sobie na pół szkl jeszcze fortunki odsapnęłam i znów na rowerek 50 min ...poza złym samopoczuciem niedziala super udana i sportowa...i mimo takiej dawki sportu i głodówki niedzielniej waga sie nie poddaje walczy i obraziła sie za sobote !:(...mea pulpa:)

 no tyle  , czyli zawaliłam ale juz sie podnosze , znów cały tydz od 8 do 17 w pracy tyle ze w piatek praktycznie wolne ze względu na zakończenie szkoły i to 2 jedno na 9.00 i potem starsza na 12.00 wiec biuro mam na telefon :) fajną mam dyrektorkę co nie :)))

milego i słonecznego dzionka buziaki :)

 

p.s. wieczrkiem dodam ile kilometrów przejechałam przez 2 tyg i ile staciłam kcal po 30 dniach zwiekszam do min 45 min lub conajmniej 20 km zobaczymy jak nastepne wezwanie na nastepne 30 dni, dołoże jeszcze brzuszki i ta diete 30 dniową o której pisałam wcześniej :) kto dołączy do mnie

  • Nikki23

    Nikki23

    24 czerwca 2013, 21:04

    Uch, nienawidzę tego uczucia po objedzeniu się, że aż muszę rozpinać spodnie... Masakra! Oby nigdy więcej.