Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Podsumowanie weekendu i radość z poniedziałku


weekend pod względem diety był tragiczny. W sobotę udalo mi się wypełnić plan do obiadu. Podwieczorku i kolacji nie jadłam, tylko może ze dwie garście paluszków wmuciłam i kilka choco bonsów (czekoladzie firmy Kinder nie idzie się oprzeć!). W Marcina rodzinnym domu niestety za bardzo nic do jedzenia nie było - ani dietetycznego, ani tego co ja lubię: jakieś tluste szybki, kiełbasy, sosy, ZERO OWOCÓW, kilka jogurtów i papryka (nienawidzę papryki), a w niedzielę rano nawet mleka nie mialam żeby sobie owsiankę zrobić, to chociaż kilka skibek białego chleba z !masłem! i jakimś niedobrym twarożkiem zjadłam, bo już głodna byłam. Potem jakoś źle i slabo się czułam, Marcin też jakiś przymulony był, to do obiadu nic konkretnego nie robiliśmy. Na obiad jego mama zrobiła schabowe (którego 1/4 część zjadlam, bo nie miałam apetytu coś), tłuczone ziemniaczki i kapustkę. 2 godziny jeszcze posiedzieliśmy i wybyliśmy do mnie. Na podwieczorek zjadłam jablko, chrupkie pieczywo i wypiłam szklankę maślanki o smaku pieczonego jabłka. Kolacja na szczęście konkretniejsza, bo zjadłam bułkę z ziarnami z sałatą, pomidorkami daktylowymi i kiełkami rzodkiewki + dwie marchewki, z których po gryzie Marcin jadl jak nie patrzylam :) 

Jedyne co dobre z tego weekendu wyszło to: nowy odcinek Wikingów, Marcin zaczął mi zdrowieć - tak jak do soboty calkiem zatkany był, tak dzisiaj już prawie swobodnie oddychał, no i obejrzanych kilka odcinków 39 i pół.

Dzisiejszy dzień zaczął się baaaaaardzo milo już o 5tej rano :D (i nie ma tu ani krzty sarkazmu), przed 6stą odwiozłam mojego luńta do pracy i wróciłam do domku :) Nowy odcinek Once Upon a Time obejrzałam i mnie po prostu emocjonalnie rozp*erdolił (wybaczcie niecenzuralność, ale nie znam innego wlaściwego słowa). Teraz znowu poniedzialki będą mialy dla mnie sens i będą przyjemne i to tylko dzięki jednemu, bardzo dobremu serialowi :D 

Wpis piszę z pociągu - jestem w drodze na uczelnie. W Żabce w City Center kupię sobie 2 ciemne buleczki na śniadanie, jabłko, i serek wiejski oraz marchewki jeżeli będą. Muszę mieć siły, bo czeka mnie dziś siłownia, a w domu już pustki (jak zwykle, kiedy mój głodomor opuści mnie :) )

Po powrocie do domu wybiorę się na duże zakupy i mam nadzieję, że nic niedobrego mnie tam nie skusi :D

  • angelisia69

    angelisia69

    7 marca 2016, 16:48

    mam nadzieje ze dzisiejszy dzien byl bardziej udany ;-)

  • Misia1995

    Misia1995

    7 marca 2016, 11:31

    Ja też w weekend zawalilam ale dzisiaj nowy tydzień i damy radę powodzenia :))

    • steph32

      steph32

      7 marca 2016, 12:28

      Jak nie my, to kto? :D