Większość nie lubi poniedziałków, a ja jednak nie mam nic przeciwko. Głównie z powodu nowych odcinków Once Upon a Time ^^.
Na uczelni dzień raczej luźny: tylko wykłady z makroekonomii i siłka na WFie. Makro nawet lubię, notatki robię, ale dzisiaj jak się rozleniwiłam w pociągu to mimo ciekawego tematu nie byłam w stanie pozostać cały czas przytomna. Powera dostałam dopiero w drodze na siłkę - ledwo się na wczesny autobus wyrobiłam, ale pobiegłam kawałek i się udało :D Zaczęłam od 10 min na rowerku stacjonarnym, potem trochę na twisterze, spięcia na brzuch, ćwiczenia z hantelkami na biceps, triceps i klatkę; 10 min na stepperze, w międzyczasie coś tam jeszcze zaimprowizowałam ,no i po godzinie już nie miałam co robić, bo wszystko co chciałam pozajmowane :/
A co do diety: w żabce niestety ciemnych bułek na drugie śniadanie nie dostałam to musiałam białe dwie kupić. Zaopatrzyłam się także w banana i jogurcik naturalny i na tym przetrwałam prawie cały dzień. Teraz na kolację zrobiłam sobie domowe tortille z kurczakiem, sałatą lodową, pomidorkami daktylowymi, czerwoną cebulą, kiełkami rzodkiewki oraz jogurtem naturalnym i kethupem. Zagryzłam jeszcze dwoma goferkami i do jutra rana mi to starczy :)
No to na koniec tego wpisu wstawiam Wam link to mega fajnej, rytmicznej piosenki, której słuchałam na siłce :D (ojjj czuję, że jutro zakwasy w nóżkach będą):
roogirl
7 marca 2016, 22:36Ja tam uwielbiam poniedziałki :)