Efektem przeczytania książki było rozpoczęcie treningu z Mel B. W poniedziałek była rozgrzewka, cardio, brzuch, rozciąganie. Na więcej nie mam czasu, ale i tak ze 3razy umarłam po drodze, więc stwierdzam, że formę mam gorzej niż złą. We wtorek tak mnie bolały ramiona po pompkach, że ał, ała. Pauza. W środę były po rozgrzewce ćwiczenia na nogi, potem brzuch i oczywiście rozciąganie (to mi najlepiej idzie). Po wszystkim tak mi się trzęsły nogi, że nie umiałam po schodach zejść. Masakra. Dzisiaj mam fryzjera wieczorem, więc pauza, a na jutro planuję zrobić ramiona i pośladki. Już mnie boli jak o tym pomyślę. Ale co tam, dam radę. Jak to mówi Mel B przy brzuszkach: Yes, I can.