Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Witajcie kochane pączki :)


Witajcie kochani :D

Może na wstępie się przedstawię ;) – Jestem roztargnioną, nie do końca szczęśliwą realistką , wiecznie szukającą kluczy, telefonu lub portfela ;) kompletnie nie przywiązuję wagi do rzeczy materialnych dlatego wiecznie czegoś zapominam (smiech)

Wiecznie odchudzająca się kobieta ciągle szukająca swojej drogi...  Wiecznie się potykam, upadam i po raz kolejny się podnoszę silniejsza niż wcześniej jednak nie umiejąca wygrać ze swoimi słabościami... Uwielbiam słodkości (placki, ciastka, grześki....o tak uwielbiam....) ale tak jak kocham słodkości tak nienawidzę moich fałdek, oponek i grubych murzyńskich pośladów...

Wydaje mi się, że teraz dojrzałam do tego by podejść do całego procesu zmiany nawyków żywieniowych spokojnie, nie na hura i na już.... Zawsze jest tak, że jak osiągnę dobry efekt to tak popadam w samouwielbienie że wszystko tracę i to z nawiązką.... Nie chce na już schudnąć, bo w jeden tydzień nie dorobiłam się tego balastu...

Dzisiaj nadszedł ten dzień kiedy przeanalizowałam dokładnie w jaki sposób sabotuje samą siebie... Jestem sadomasochistką i mimo że wiem,że coś mi nie służy lub zjedzenie tego odbije się na moim ciele to i tak to zrobię mimo późniejszych mega zajebistych wyrzutów sumienia...  Też tak macie?? Postanowiłam że zacznę od zera, zapominam to jak kiedyś wyglądałam, co robiłam co jadłam i zacznę wszystko od nowa. Taka moja nowa czysta kartka... I każdego dnia będę ją zapisywać, będę tworzyć nowy obraz samej siebie...Z jakim skutkiem – zobaczymy ;) nie zamierzam się publicznie biczować bąć wychwalać pod niebiosa (smiech)

Jak dotrwaliście do końca – to gratuluję ;) jeżeli macie ochotę śledzić moje wpisy to serdecznie zapraszam ;)

Buziaki moje pączki kochane :)