Już w tą niedzielę wybieram się do Poznania na bieg o arcyciekawej formule, jakiej jeszcze nie było. Nie zdradzę teraz szczegółów, niech to będzie taki teaser do chwili, gdy po powrocie napiszę relację (choć po prawdzie już chlapnąłem to i owo na forum). Do przebiegnięcia w moim przypadku będzie dystans około półmaratoński.
Nie nastawiałem się początkowo na konkretny wynik, tylko na przygodę i jak zwykle twardą walkę do ostatnich metrów. Bo jaki wynik można mieć na tak niestandardowym dystansie? Ale po przeliczeniu zorientowałem się, że to właśnie będzie połówka z małym hakiem… więc może by tak sięgnąć po nową życiówkę? Poprzednia ma już miesiąc i pora sprawdzić, czy przeskoczę poprzeczkę podniesioną o jeden mały skobelek.
Do tego, wierzcie lub nie, nigdy jeszcze nie byłem w Poznaniu inaczej jak przejazdem. No i gdy zacząłem liczyć wstecz, o której musiałbym wstać w niedzielę, żeby dojechać z Warszawy w godzinach wydawania pakietów startowych, to wyszło mi że da się to zrobić, ale nie będę dość wypoczęty. Dlatego pojadę w sobotę, załatwię wszystko bez spiny i jeszcze zobaczę choć mały kawałek miasta. Na drugi dzień solidnie się wyśpię i w strefie startowej będę miał czas zakosztować wszystkiego, co tam się będzie działo. W roli Wsparcia Technicznego zabieram młodszą siostrę, a reszta rodzinki zapowiedziała, że będzie śledzić mnie na żywo w internecie.
Dziś rano zrobiłem ostatni mocniejszy trening przed zawodami i czuję, że jest dobrze. Ostatnio zszedłem trochę z wysokiego tętna, więc trzeba było pikawce przypomnieć, że potrafi bić szybciej niż 170 razy na minutę – bo w niedzielę poniżej tej granicy nie zejdę. Jutro rano zaliczę basen i za radą kolegi spróbuję popływać rytmy, ale góra 1000 m, żeby się zbytnio nie zmęczyć – tapering przed zawodami musi być. W piątek ostatni bieg, nie więcej jak dyszka ale też powoli, II zakres, tak by wzbudzić głód szybszego biegania który u mnie pojawia się już przy pierwszym bieganiu wolnym. A w sobotę zwiedzanie Poznania.
A teraz odpalić internet i poszukać, co-by-tu w stolicy Pyrlandii… Mam nadzieję, że znajdę jakiś porządny hostel w pobliżu Malty dla mnie i Młodej.
vijka
30 kwietnia 2014, 22:23Podziwiam!:) nie dość, że fajna formuła biegu to i szczytny cel:) życzę powodzenia!
strach3
30 kwietnia 2014, 22:26Dzięki!