Dziś bieganie i aktywność fizyczna w ogóle są główną treścią mojego życia. Dzięki nim jestem zdrowszy, silniejszy, bardziej zadowolony z siebie, wyglądam i czuję się lepiej fizycznie i psychicznie. Bóle pleców, którym nie dała rady rehabilitacja, przeszły same. Korytarzem w biurze idę ładnie, naturalnie wyprostowany, a nie przykurczony. Moja twarz w ciągu roku zmieniła się nie do poznania; ostatnio nawet usłyszałem w szkole córki od jej koleżanki, że już wiadomo, po kim ma urodę :D Mogę ubrać się w to, co chcę (no, prawie, ale to kwestia niedługiego czasu). Nie przejmuję się zbytnio, gdy zjem pizzę albo paczkę ciastek, bo i tak na drugi dzień to wybiegam. Mam nową pasję, która daje mi powód, żeby wyglądać dnia następnego z zadowoleniem i robić plany. Mam więcej siły, żeby mierzyć się z wyzwaniami pozasportowymi, dzięki czemu żyje mi się łatwiej i mam więcej czasu na sport – tak nakręca się pozytywna spirala. Nauczyłem się jeszcze lepiej stawiać sobie cele, planować ich osiąganie i te plany wykonywać. Moją drugą pasją stało się dzielenie się tym z innymi, dlatego jestem tu na Vitalii. Życie nabrało sensu i smaku.
Patrząc teraz na tą historię z pewnej perspektywy, widzę lepiej, niż przed jej spisaniem, że na każde dwa kroki w przód robiłem jeden w tył. Najtrudniej chyba było zacząć, bo wymagało to przełamania utartych schematów myślowych. Nie tak łatwo było też podnosić się po kolejnych upadkach. Ale po stokroć było warto iść tą drogą.
Więc jeśli miałbym Wam coś doradzić, to chciałbym, abyście zapamiętali dwie rzeczy.
Jeśli Wam na czymś naprawdę zależy, NIGDY się nie poddawajcie. To nie jest tylko ładne hasełko, które każdy słyszał już tyle razy. Po upadku trzeba wstać, otrzepać się, wyciągnąć wnioski i od razu zacząć od nowa, nie licząc porażek. Porażki to tylko kroki, niezbędne do osiągnięcia celu. Żeby do niego dojść, czasem trzeba zmienić kurs. Sukces tam jest i czeka, dojdziecie do niego, jeśli nie będziecie zawracać z drogi. Brzmi jak propaganda sukcesu? Upadałem sześć razy, ale się podnosiłem i walczyłem dotąd, aż się udało. I podniosę się znowu, jeśli będzie trzeba. A jestem zwykłym człowiekiem i mam wiele słabości, do których nigdy się tu nie przyznam. Nie trzeba być supermanem. Wbrew pozorom nie mam supersilnej woli, po prostu byłem dobrze zmotywowany. Skoro udało się mnie, uda się i Wam, trzeba tylko (i aż) chcieć. Motywacja pozwala przenosić góry, słyszeliście to gdzieś? Na pewno. To już wiecie, dlaczego – bo to prawda. Dlatego dodatkowa uwaga - trzeba umieć rozpoznawać, kiedy po porażce należy poszukać lepszej metody, a kiedy lepszej motywacji.
Po drugie, jeśli rezygnujecie z celu, bo jego osiągnięcie długo potrwa - pamiętajcie, że CZAS I TAK UPŁYNIE. Wtedy możecie być albo na szczycie, albo tu, gdzie teraz.
W życiu nie można mieć wszystkiego, dlatego życie jest sztuką dokonywania właściwych wyborów. Żeby dostać to, czego się chce, trzeba z mniej ważnych rzeczy zrezygnować. Powodzenia w Waszych wyborach. Mam nadzieję, że ta historia zainspiruje Was do zmian.
haszka.ostrova
26 maja 2014, 10:47Dzięki Strachu za podzielenie się z nami Twoją historią :) masz moc! :)
strach3
26 maja 2014, 10:48:)
maria83
26 maja 2014, 01:01Biegasz codziennie????
strach3
26 maja 2014, 06:23Nie, w żadnym wypadku, to kontuzjogenne. Biegam mniej niż bym chciał i choć niedługo zacznę zwiększać objętość treningu, to nie tak, by biegać codziennie.
580Selene
26 maja 2014, 00:05dokładnie....czas i tak minie!!! trzeba go wykorzystać i żyć tak jak chcemy a nie tak jak musimy! nikt inny nie przeżyje życia za nas.... potem jedynie możemy żałować, że nawet nie spróbowaliśmy! Trzeba mieć pasę :) życzę powodzenia!
NewCarola
26 maja 2014, 00:03Super mobilizacja dzieki.Pozdrawiam bede zagladac do ciebie.Dodaje do ulubionych.