Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Deja vu


Wróciłem z długiego wybiegania. Nie miało być długie, 15 km, ale zabłądziłem w lesie. Powtórka historii z kwietnia, tylko w wersji bardziej hardcore.

Nawet lubię się tak gubić i nie unikam tego, gdy mam czas. Mam kompas w zegarku, więc zawsze znajdę w końcu drogę. Dziś nie spieszyłem się bardzo, ale limit czasowy jednak był, bo musiałem odebrać Rodzicielkę, która przyjechała w odwiedziny. Wykorzystawszy bufor czasowy nie w smak mi była utrata 15 minut na obiegnięcie dużego ciągu posesji. Pobiegłem na skróty, licząc się z tym, że jeśli nie znajdę ścieżki, czeka mnie trail między drzewami i będę musiał zwolnić. Tym razem jednak trafiłem w totalne pokrzywy i osty, chyba największe skupisko, jakie widziałem w tym lesie. Na zawrócenie było za późno, inaczej Mama pocałowałaby klamkę (telefonu ze sobą nie miałem). O biegu nie było mowy, liczyło się już tylko szybkie dotarcie do ścieżki. Na pokrzywy zupełnie machnąłem ręką, gorzej z ostami – mocno oplątują nogi i kaleczą skórę. Na szczęście akurat założyłem pierwszy raz getry nad kolano, a na łydkach zawsze noszę opaski kompresyjne. Dzięki temu odsłonięty był może 15-centymetrowy odcinek skóry, ale i tak zamiast dolnej części ud mam teraz kurpiowskie wycinanki i po paru godzinach wciąż jeszcze piecze. Kilka razy zawracałem natrafiwszy na bagna, balansując na złamanych drzewach zaliczyłem dwie udane przeprawy przez kanał i ostatecznie zamiast kwadransa straciłem trzy. Wyszło 20 km, w tym pewnie z 1.5 km ostrego traila. Po powrocie przypomniałem sobie, że przecież nie dokupiłem na czas soli, więc nie zrobię kąpieli w solance :[

Ale i tak jestem do przodu. Zrobiłem fajne wybieganie, nic nie skręciłem, uciekłem wszystkim kleszczom, osty nie utoczyły aż tak wiele krwi a pokrzywy są podobno zdrowe :D

Miłego weekendu! Najlepiej aktywnego.

  • dotinka1982

    dotinka1982

    1 czerwca 2014, 09:36

    Pokrzywy to ponoć najlepsza regeneracja!!! :-)

  • Mirajanee

    Mirajanee

    1 czerwca 2014, 08:38

    Bieganie w lesie to obecnie dla mnie lekka abstrakcja, bo w pobliżu mam jedynie mały lasek, do którego z resztą kiedyś nie można było wchodzić z uwagi na bunkry. Zgubić się wśród setek podobnie wyglądających drzew nie wygląda kolorowo, a walka z bujną florą - jakbym czytała o jakimś survivalowym wypadzie :) Cieszy mnie, że masz optymistyczne podejście do sprawy, co do pokrzyw - owszem, są bardzo zdrowe, jednak osobiście wolę je w wersji do picia. Pozdrawiam serdecznie :)

  • tikitiki1986

    tikitiki1986

    31 maja 2014, 21:32

    A ze tak zapytam nie fo tematu-mama walowke przywiozla? :-))) Teraz powaznie-mnie las przeraz bo trace kontrole terenu. Zawsze. A co do biegania-dlaczego mi nie wychodzi? :-( nie umiem jakos, albo jestem za ciezka albo oddyvhac nie potrafie albo juz sama nie wiem co :-( 4 min dje rade a potem malo ducha nie wyzione. Szkoda. Ale za to rower zawsze i wszedzie :-) A Tobie gratuluje, no i naprawde dobrze sie czytasz :-)

    • strach3

      strach3

      31 maja 2014, 21:43

      Nie przywiozła, za to pomogła mi opanierować rybę na obiad, do czego od zawsze mam drewniane ręce :) Jak chcesz, napisz na priv co się dzieje gdy biegasz i z jakiej dzielnicy jesteś. Może coś wymyślimy :)

  • Invisible2

    Invisible2

    31 maja 2014, 21:03

    No nieźle, chociaż ja jakbym zgubiła się w lesie go bym zawału chyba dostała haha!

    • strach3

      strach3

      31 maja 2014, 21:05

      a ja się nie boję, przecież to ja jestem najszybszy w tym lesie ;)

  • maria83

    maria83

    31 maja 2014, 20:45

    Co racja to racja. Czyta się Stracha wybornie a po lekturze nabieram nieodpartej ochoty na bieganie.

  • Wiosna122

    Wiosna122

    31 maja 2014, 20:32

    Też się kiedyś zgubiłam w lesie..., myślałam że umrę na zawał -.- ale w końcu wyszłam..., nie wiem sama jakim cudem, z zupełnie drugiej strony...

  • Niefiligranowa

    Niefiligranowa

    31 maja 2014, 20:26

    Hmm... Od jakiegoś czasu przymierzam się do drugiego podejścia (a raczej podbiegu ;)) do biegania. Jeśli się uda, dam znać - będziesz mógł (kurczę, wypada tak po imieniu? niby Internet rządzi się innymi prawami...) zaliczyć do w poczet swoich sukcesów motywacyjnych, bo tak czytam i czytam i coraz bardziej mam ochotę. :)

    • strach3

      strach3

      31 maja 2014, 20:30

      Wypada, zresztą biegacze generalnie mówią do siebie per ty. Spróbuj, spodoba Ci się, tylko pamiętaj: na początku wolno i niezbyt długo, bez spiny na wyniki "bo inni są szybsi".

    • Niefiligranowa

      Niefiligranowa

      31 maja 2014, 20:47

      Właściwie, dlaczego dzisiaj nie zacząć? Chyba się zbiorę. ;)

    • strach3

      strach3

      31 maja 2014, 20:53

      Zuch dziewczyna, po powrocie opowiedz jak było :) Zwłaszcza, co było nie tak.