Dziś ciężko, poczekałem aż temperatura spadnie do 24*C i dopiero wyszedłem biegać. Miałem w (luźnym) planie ćwiczyć kontrolę tempa maratońskiego i przy okazji optymalizować metabolizm na tej intensywności. Ale figa, albo za szybko, albo za wolno. Chyba trzeba w lesie lecieć na tętno, a kontrolę tempa robić na twardym i równym, bo w lesie to się cuda dzieją - bardziej wymagająca nawierzchnia, podbiegi, nieprecyzyjny odczyt gps, dużo zakrętów... No i ciężko się biegło, tempo podobne jak kilka dni temu a puls o 8 wyższy... Pewnie przez upał, choć subiektywnie nie czułem, aby mnie ograniczał. Chciałbym nie być takim nocnym markiem i wstawać o 5 rano, najlepsza pora na trening. Żeby nie palić mięśni, zamówiłem dziś bcaa - pierwsze konkretne suple (poza witaminami).
Mój dzisiejszy urobek to dwie połknięte muszki, napotkana sarenka, stadko warchlaków i biegacz. Prawdziwy żywy biegacz spotkany w środku lasu, pierwszy od kilkuset km :) Za to po betonowych chodnikach na osiedlu po prostu tabuny się przewalają. Nie rozumiem tych ludzi - mają 500 m do parku krajobrazowego, gdzie jest świeże powietrze, przyroda, chłód, bezpieczniejsza dla stawów nawierzchnia, możliwość wykonania podbiegów i stokroć lepsze wrażenia, a wolą jak chomik w kołowrotku po osiedlowej pętli ganiać. Osobiście rezygnuję z lasu tylko, gdy jest błoto albo noc. Dziwny jest ten świat...
A jutro wieczorem pierwszy raz od dawna trening w klubie. Czas poważnie porozmawiać z trenerami o jesiennym debiucie maratońskim i poprosić o rozpisanie planu.
Aha, jeszcze sobie zapiszę żeby nie zapomnieć: potrzebne nowe buty (asicsy dobijają do 1000 km). I umówić pedicure, bo na basenie ludzie na mój widok wkrótce zaczną uciekać z krzykiem.
Mileczna
10 czerwca 2014, 13:21jak czytam Twoje wpisy to mi sie oczy otwierają na widok tego czego ja sie jeszcze muszę nauczyć :))) ale wierze ,że do przyszłego roku się nauczę i na jesień 2015 mój debiut będzie całkiem realny!
strach3
10 czerwca 2014, 16:04Rok czasu - spokojnie dasz radę (tak myślę, bo sam swój debiut mam jeszcze przed sobą). Na razie myśl o niedzieli, ma być chłodniej.
S.Y.L.W.I.A.79.
10 czerwca 2014, 12:55Hej. Dopiero zaczynam przygodę z bieganiem , ale chętnie pośledzę Twój pamiętnik może dowiem się więcej o bieganiu. Chcę w sierpniu pobiec na 10 km i czasowo zamknąć się w 55 min :) jeśli masz jakieś wskazówki chętnie przeczytam.Pozdrawiam
strach3
10 czerwca 2014, 16:11Możesz notować a pamiętniku postępy, to spojrzę czasem. Myślę o zebraniu zestawu porad dla początkujących, ale wymaga to większej ilości czasu, którego chwilowo nie mam. Na razie polecam bieganie.pl, jest tam odpowiedni dział.
curly.wirly
10 czerwca 2014, 10:27Zazdroszczę cienistego lasu i ścieżki ;) Właśnie wróciłam z biegania, +25'C w cieniu, którego nie ma ;) Słońce pali, same górki i podgórki, .... i czasem zastanawiam się jak biegać w takim piekle. A na trasie ludzie z psami, które chcą mnie złapać i zjeść. A tętno za wysokie. To chyba przez ten upał :)
strach3
10 czerwca 2014, 16:00Trudne warunki hartują, więc dopóki to tylko trening a nie zawody, to nie ma tego złego :) Kilka dni temu w małym mieście jakiś kundel na zupełnie niekolizyjnym kursie dogonił mnie i całkiem serio próbował od tyłu chapnąć za kostkę. Odwróciłem się, schyliłem do niego i nawarczałem groźnie. Potem pokazałem mu plecy i odbiegłem, na więcej się nie zdecydował (i dobrze, bo dostałby kopniaka).
curly.wirly
10 czerwca 2014, 18:34niestety, ten kundel co mnie chciał zjeść był cieższy ode mnie (całe szczęście właściciel opanował go, ledwo). Na serio się go boję. Na zawody się nie wybieram, jestem ''za cienka w uszach''. Moje km to 6-10km na jeden trening. Za to w b.trudnych warunkach, bo mieszkam w górach. Czy to normalne, że najlepiej mi się biega jak tętno sięga 160-170HR? Dziwne, bo spoczynkowe mam 55. Pozdrawiam :)
strach3
10 czerwca 2014, 21:57Mam tak samo, praktycznie nie biegam poniżej III zakresu bo nie lubię się wlec,a takich treningów procentowo należy robić w treningu długodystansowym najwięcej. Ale może u mnie zakresu treningowe układają się inaczej, niż wynika z % HRmax? Przymierzam się do badań wydolnościowych (poziom mleczanu, VO2max i inne), one mi powiedzą, czy te 160+ jest ok czy za szybko.
haszka.ostrova
9 czerwca 2014, 23:57u mnie temperatura spada do 29 st tuż przed północą, więc bieganie chwilowo sobie daruję :P szkoda, że ja w pobliżu żadnych lasków nie mam, chętnie wypróbowałabym takie bieganie :)
strach3
10 czerwca 2014, 00:50To się w weekend wybierzcie z dojazdem, wrażenia są super. Jeden minusik - im piękniejsze okoliczności przyrody, tym trudniej się skoncentrować na założeniach treningowych - ale coś za coś. Na długie wolne wybiegania nie ma jak las, zwłaszcza gdy gorąco.
haszka.ostrova
10 czerwca 2014, 13:25Już o tym myślałam kiedyś, tylko my tacy niecywilizowani i samochodu nie posiadamy, więc wszędzie na rowerach :D i o ile jeszcze rower można by do drzewa jakoś przyczepić, to jednak torby z napojami (a te z pewnością są konieczne) bałabym się gdzieś tak zostawiać... ale na moją standardową trasę nie narzekam, nawet bardzo ją lubię i od prawie roku jeszcze mi się nie znudziła :)
strach3
10 czerwca 2014, 16:13Ja butelkę chowam w krzakach i piję co pętlę :)