Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Takie tam... Ramtamtam


Byłam tu w styczniu i miałam ogromne plany... Hmmm ... Już mamy listopad a ja nic nie zmieniłam w sobie....

Miałam 1 miesiąc gdzie się naprawdę trzymałam. Nie jadłam słodyczy, nie podjadałam, wyeliminowałam węglowodany i wszystko co smażone. Było super! Na wadze może bez rewelacji, ale brzuch płaski i buzia taka ładna. A później jakbym się zachłysnęła chwilowym sukcesem. I pomyślałam, że skoro tak łatwo chudłam to mogę zrobić to zawszę, a jedzenie takie dobre i czemu mam sobie odmawiać. No i masz, 2 tyg mi wystarczyły żeby wrócić do 59 kg. Później przed ślubem zajadałam stres, ale udało mi się nie przekroczyć 60-tki na wadze. A teraz młoda żonka i chciałabym wyglądać i czuć się atrakcyjna. A mężowi naraz zaczęły te moje kg przeszkadzać :/ Dopóki razem nie mieszkaliśmy i ważyłam właściwie tyle samo, to nie było problemu, a teraz razem mieszkamy i są lekkie uwagi. Nie jest wredny, nie jest chamski, ale mnie to i tak boli... Przez to przestaję być pewna siebie, bo nie czuję że mu się podobam :( Wiem, że mogłabym wyglądać lepiej i bardzo bym chciała, ale to że On tego też chce to jakoś mnie paraliżuje :( Najgorsze jest też to, że to jest typ człowieka, który je i je i wogóle nie tyje. Nie ma też pojęcia o diecie i zdrowym żywieniu a chce mnie uczyć. Ja co nieco wiem, tylko w praktyce mi nie wychodzi. Problem tkwi też w tym, że mieszkamy z mamą i moja mama gotuje w tyg, a ja w weekend. Mamie moje obiady średnio smakują, mężowi nie wiem (nie narzeka ale nigdy też nie powiedział o kochanie kiedyś zrobiłaś to i to i takie to dobre było, zrób jeszcze raz). A w tyg wiadomo, obiady tradycyjne. I tak nakładam sobie dużo mniej niż mama by mi nałożyła, ale i tak jem całość i zwykle ziemniaki i coś smażonego czyli dla mnie kiepskie połączenie. A i problem jest w tym, że muszę nabiał wyeliminować bo mi nie służy (zaraz dostaję anginę). Także trochę mam ograniczone pole manewru. 

No to tak sobie ponarzekałam, a teraz muszę się przyznać, że to wszystko to tylko moje wymówki, a jakbym chciała i się postarała to bym już dawno schudła :) 

To jest ten czas!!! Dla siebie i dla swojej pewności siebie muszę to zrobić!

Już dziś - START :D