Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chyba przyszedł czas w moim życiu, żeby zacząć siebie szanować. A co za tym idzie - odejść od wszystkiego co mi nie służy, co mnie nie rozwija i co nie daje mi szczęścia! Nadwaga jest jedną z tych rzeczy i muszę się jej pozbyć!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10710
Komentarzy: 169
Założony: 11 października 2014
Ostatni wpis: 2 marca 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
suareska

kobieta, 36 lat, Leśnica

148 cm, 62.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 marca 2021 , Komentarze (2)

Wczoraj waga mnie zaskoczyła i pokazała 62,7 kg 😁 Uważam, że to całkiem nieźle, zwłaszcza, że dieta defakto się nie zaczęła. Tak jak chciałam zaczynam od małych kroczków. Przede wszystkim piję 1,5 l wody dziennie🥤🥤🥤 Jak mam ochotę podjadać to wypijam pół szklanki soku pomidorowego i mi przechodzi🍅🍅🍅 A wieczorne przekąski zamieniłam na marchewkę 🥕🥕🥕 

Z zapisywaniem tego co jem mi nie wyszło do końca bo mój Szkrabek zbyt mocno mnie angażuje i jak wieczorem nadrabiam notowanie to połowy z tych rzeczy nie pamiętam. Świadczy to też o tym, że wiele rzeczy, a zwłaszcza słodyczy, jem machinalnie. Jak nie widzę to nie jam! 

Oczywiście bez grzeszków się nie obeszło, bo wczoraj był maga spadek nastroju i najlepsza na to była nutella🤦‍♀️ Jestem słaba... I jak tylko jest spadek nastroju to odrazu sięgam po coś słodkiego. Wydaje mi się, że czekolada rozwiąże wszystkie problemy a jest wręcz odwrotnie. Ale zanim dojdzie to do tej mojej bani to muszę poukładać pewne rzeczy. 

Na dzień dzisiejszy jestem zadowolona, że coś się ruszyło na ten mojej wadze i że takie małe zmiany potrafią dać efekty.

Teraz postaram się skupić na stopniowym wprowadzaniu codziennych ćwiczeń, żeby wyrobić w sobie nawyk.

Jest plan, czas na realizację! 


21 lutego 2021 , Komentarze (4)

Pisząc poprzedni wpis, szczerze mówiąc nie myślałam, że ktokolwiek go przeczyta. Myślałam, że zginie wśród tych wszystkich wpisów. Pisałam dla siebie, żeby przejrzeć na oczy. A tu taki odzew, tyle słów wsparcia, konkretnych rad i planów jak zmienić siebie. 

Wow naprawdę wszystkim serdecznie dziękuję 😘 Dzięki Wam naprawdę mam poczucie, że to może się udać i że nie jestem sama w tych moich bojach. 

Zaczyna mi się pomału układać w głowie, przewartościowuje znaczenie jedzenia w moim życiu na rzecz dawania dobrego przykładu synkowi i dbania o swoje zdrowie. 

Dzisiaj zaczęłam notować wszystko co jem i w jakich godzinach. Chcę dzięki temu zobaczyć jakie błędy popełniam i je wyeliminować. Może uda mi się dzięki małym zmianą osiągnąć cel. 

Dzisiaj zamiast słodyczy podjadam marchewki 😁👍

🥕🥕🥕🥕🥕🥕🥕🥕🥕


20 lutego 2021 , Komentarze (36)

Dokładnie po 4 latach znów jestem w tym samym miejscu... 

Dużo się zmieniło, większość na plus, haha tak tak waga też na plus i to o 6 kg😱😱😱. 

Oststnio jak pisałam byłam świeżo upieczoną mężatką, a za chwilę będzie już 4 rocznica ślubu. Kupiliśmy mieszkanie i wyprowadziliśmy się od mamy. Wszystkim to wyszło na zdrowie 🤭 Mamy przecudownego rocznego synka, w którym jestem zakochana na zabój! 🥰 Jest naszym całym świętem!!! Za chwilę kończę macierzyńskie i wracam do pracy... Jestem przerażona... Po pierwsze dlatego, że muszę zostawiać mojego szkraba w żłobku, a po drugie, że wypadłam z obiegu i nie mam pojęcia jak to wszystko ogarnę. 

Ale od początku. W ciąży przytyłam zaskakująco mało bo 6 kg, po urodzeniu byłam szczupła jak na mnie. Przynajmniej szczuplejsza niż zwykle 😁 Wręcz się tym hełpiłam, że tak dobrze ki poszło 😊 Szkrab okazał się najcudowniejszym dzieckiem pod słońcem i piękne w nocy spał, dzięki czemu chodziłam wyspana i kwitnąca 🤩 Wszyscy mi zazdrościli 😂 No i masz... skończyło się, jak skoczył 5 miesięcy zaczął się budzić w nocy po kilka razy. Myślę, że sama do tego doprowadziłam biegając do niego na każde zawołanie. No i wtedy lawina ruszyła. Wstając po kilka razy w nocy, siła rzeczy byłam niewyspana, a jak nie wyspana to zła, a żeby mieć cierpliwość do Szkraba trzeba było się czymś wspomóc. Więc kawka i coś do kawki - zawsze słodkie i zawsze dużo. No i energia i humor wracały 😁👍 Oczywiście nie na długo. Za chwilę zjazd i znowu ładowanie cukru😱 System działał. Niestety na moją wagę też... Aaaaa no i oczywiście wieczorne celebracje jedzenia, podjadania, smakowania. Szkrab szedł spać to ja rozsiadałam się na kanapie i celebrowałam spokój i nie robienie nic. Oczywiście nigdy buzia w tym czasie nie była pusta😔 Obecnie jestem w sytuacji w której już nie umiem na siebie patrzeć. Brzucha już nie mogę wciągnąć, zrobił mi się drugi podbrudek, nie mówiąc już o tym jak zmieniło się moje ciało po ciąży, a przede wszystkim po karmieniu. Nie jestem apetyczna 🤦‍♀️ Mój mąż nauczył się być dyplomatyczny i mówi, że jestem piękna, albo przemilcza moje jęczenie, ale ja wiem, że on pragnie zgrabnej żony. 

Dzisiaj weszłam na wagę i stuknęło 65,1 kg😱😱😱 Wchodziłam 3 razy licząc, że waga się pomyliła. Byłam bliska klęknąć przed nią i prosić, żeby to nie była prawda. Ale bezlitosna dupnęła mi 65,1 między oczy😭 Kto tak robi?! Bolesna prawda. Ale co ja się dziwię, musiało się tak skończyć. Codziennie pół tabliczki czekolady, albo cała - a co przecież wolno 🤦‍♀️ Jakaś drożdżówka, pączek, kilka łyżek nutelli prosto ze słoika, dżemy, soki, cola, paluszki, chipsy, orzeszki, krakersy, michałki, batoniki, mleczne kanapki i ciągle, niekończące się podjadanie. Niby jak miałam utrzymać wagę przy takim czymś?

Czuję się uzależniona, no nie mogę przyjść obok pułek ze słodyczami żeby czegoś nie wziąć. Kryję się przed mężem z jedzeniem. Chowam przed nim co lepsze słodycze, żeby móc wieczorem zjeść je sama. Jestem w takim stadium, że nawet nie chce się z nim dzielić, żeby mieć wszystko dla siebie. Czekam aż pójdzie do pracy i wtedy wyciągam słodycze ze skrytek i jem, jem, jem aż się skończy. Czekoladę jem już jak batonik, bo sam batonik by mi pewnie nie wystarczył... Jedyne co mnie trochę ratuje to to, że słodzę większość rzeczy miodem,a nie cukrem, ale to jest kropla w morzu. Aaaaa no i są jeszcze sery, sery żółte, pleśniowe, całe tacki kupowane w biedronce. Też zjadam je sama, też w ukryciu. Dzisisj poszedł cały bursztyn🤦‍♀️ Nie panuje nad tym. Jem bardzo nieregularnie, a mój Szkrab je regularnie. Tylko, że ja skupiam się na tym, żeby on ładnie zjadł i żeby go zachęcić, zabawić do jedzenia, że zapominam sama jeść. I jak on chce już wyjść z krzesełka to mi się przypomina, że może coś bym zjadła. Wtedy łapie coś w biegu. Obiad też jem w biegu, bo trochę go karmie swoim obiadem, więc to trwa, obiad zwykle robi się zimny więc jem szybko żeby zimniejszy już nie był. A później mi niedobrze... Popełniam wszystkie błędy i najprawdopodobniej będę taka jak moja mama😭 Moja mama jest najcudowniejszą mamą na świecie, ale ma 140 cm i waży ponad 90 kg (jak nie więcej bo po 90-tce przestała się ważyć)... O ile chciałabym być tak cudowną mamą jak ona o tyle nie chciałabym wyglądać jak ona😐 Myślę, że Szkrabuś zasługuje na piękną i szczupłą mamę, która będzie miała energię na odkrywanie z nim świata i towarzyszenie mu w tej cudownej drodze do dorosłości. Chciałabym też, żeby mąż patrzył na mnie tak jak kiedyś, a nie odwracał wzrok jak się rozbieram. Najgorsze jest jednak to, że pomimo tego wszystkiego co napisałam to mi to nawet nie przeszkadza, nie doskwiera, akceptuje siebie i lubię. No i klops, bo jak mam się zmienić, jak nie czuje palącej potrzeby żeby coś z tym zrobić. Niby widzę, że jest za dużo, nie mieszczę się w ulubione ubrania, brak mi czasami energii, ale jakoś to mi zwisa. I co teraz??? 

Jak mam się zmobilizować i wziąść w garść??? - zapytała zajadając ptasie mleczko 🤦‍♀️🤦‍♀️🤦‍♀️






17 listopada 2017 , Komentarze (1)

A ja nadal tyje, wciąż tyje i wyżywam się na mężu :/ Pozytywów w dniu dzisiejszym brak, no może prócz tego że piątek :) 

15 listopada 2017 , Komentarze (1)

A gdyby tak przestać się użalać nad sobą, marudzić, mazgaić się, być wiecznie niezadowolona? A gdyby tak zacząć naprawdę żyć i być, bez tego wiecznego martwienia się o rzeczyna na które nie mam wpływu? A gdyby tak się skupić na byciu najlepszym we wszystkim, ale tak dla siebie bez tego całego wyścigu szczurów? 

Czyżby jakiś guziczek mi przeskoczył w główce? WOW

14 listopada 2017 , Skomentuj

Byłam tu w styczniu i miałam ogromne plany... Hmmm ... Już mamy listopad a ja nic nie zmieniłam w sobie....

Miałam 1 miesiąc gdzie się naprawdę trzymałam. Nie jadłam słodyczy, nie podjadałam, wyeliminowałam węglowodany i wszystko co smażone. Było super! Na wadze może bez rewelacji, ale brzuch płaski i buzia taka ładna. A później jakbym się zachłysnęła chwilowym sukcesem. I pomyślałam, że skoro tak łatwo chudłam to mogę zrobić to zawszę, a jedzenie takie dobre i czemu mam sobie odmawiać. No i masz, 2 tyg mi wystarczyły żeby wrócić do 59 kg. Później przed ślubem zajadałam stres, ale udało mi się nie przekroczyć 60-tki na wadze. A teraz młoda żonka i chciałabym wyglądać i czuć się atrakcyjna. A mężowi naraz zaczęły te moje kg przeszkadzać :/ Dopóki razem nie mieszkaliśmy i ważyłam właściwie tyle samo, to nie było problemu, a teraz razem mieszkamy i są lekkie uwagi. Nie jest wredny, nie jest chamski, ale mnie to i tak boli... Przez to przestaję być pewna siebie, bo nie czuję że mu się podobam :( Wiem, że mogłabym wyglądać lepiej i bardzo bym chciała, ale to że On tego też chce to jakoś mnie paraliżuje :( Najgorsze jest też to, że to jest typ człowieka, który je i je i wogóle nie tyje. Nie ma też pojęcia o diecie i zdrowym żywieniu a chce mnie uczyć. Ja co nieco wiem, tylko w praktyce mi nie wychodzi. Problem tkwi też w tym, że mieszkamy z mamą i moja mama gotuje w tyg, a ja w weekend. Mamie moje obiady średnio smakują, mężowi nie wiem (nie narzeka ale nigdy też nie powiedział o kochanie kiedyś zrobiłaś to i to i takie to dobre było, zrób jeszcze raz). A w tyg wiadomo, obiady tradycyjne. I tak nakładam sobie dużo mniej niż mama by mi nałożyła, ale i tak jem całość i zwykle ziemniaki i coś smażonego czyli dla mnie kiepskie połączenie. A i problem jest w tym, że muszę nabiał wyeliminować bo mi nie służy (zaraz dostaję anginę). Także trochę mam ograniczone pole manewru. 

No to tak sobie ponarzekałam, a teraz muszę się przyznać, że to wszystko to tylko moje wymówki, a jakbym chciała i się postarała to bym już dawno schudła :) 

To jest ten czas!!! Dla siebie i dla swojej pewności siebie muszę to zrobić!

Już dziś - START :D

11 stycznia 2017 , Komentarze (3)

Jest ciut fajniej, bo ciut lżej ;) Jednak ograniczenie słodyczy naprawdę dużo daje. Chociaż i dzisiaj nie obeszło się bez małego grzeszku, bo wypiłam kubek herbaty z jedną łyżeczką cukru. Ale w porównaniu z 6 kawałkami ciast (tort)(tort)(tort)(tort)(tort)(tort) w sam weekend to cóż jest ta mała łyżeczka :) Tylko z ćwiczeniami gorzej (szloch) bo najlepiej ćwiczyłabym rano, ale rano nie umiem się zwlec z łóżka, a wieczorem już mi się najzwyczajniej nie chce ... Ja wiem, że w moim słowniku nie powinno być zwrotu "nie chce mi się " niestety tak mocno przez te wszystkie lata do mnie przylgnęło, że trudno się go pozbyć... Jestem leniwa, naprawdę... Wstyd się przyznać, ale tak właśnie jest, ehhh(senny)
No ale małymi kroczkami do przodu, dziś na wadze ponad 1 kg mniej (ninja)

4 stycznia 2017 , Komentarze (2)

Nowy Rok, nowe wyzwania, nowe cele :) 
Myślę, że będzie to mój najważniejszy rok w życiu, za parę miesięcy wszystko się zmieni i ja też bym chciała się zmienić!
Najgorzej z tą moją motywacją, ale przecież Panna Młoda musi być piękna i szczupła. Wszystkie katalogi pokazują takie piękne wysokie i szczupłe panie w białych sukniach :) Wysoka nie będę, ale na szczupłą jeszcze mam szansę hihi :D 
Zmniejszyłam mój cel to 50 kg, bo jest to bardziej realne niż 45 kg. Także zostało mi tylko 5,9 kg i wiem, że dam radę, cóż to dla mnie :D Musze chudnąc 1 kg na miesiąc, więc nie jest to dużo :) 
DAM RADĘ I BĘDĘ PRZEPIĘKNĄ PANNĄ MŁODĄ :D <3

5 lipca 2015 , Komentarze (5)

Nie było mnie tutaj 4 miesiące, chyba po prostu się poddałam ;( przyszły wakacje a waga dale jaka była taka jest, dobrze, że przynajmniej nie przytyłam. 
Chcę zacząć od nowa i liczę, że vitalia mi w tym pomoże.
Trzeba walczyć!

9 marca 2015 , Komentarze (3)

Nowy tydzień i nowe wyzwania !!! ;) Już się nie mogę doczekać jak stawię im czoło :D Będę walczyć z przeciwnościami, z lenistwem i wszystkim co mi stanie na drodze! TRENING i JUŻ !!! :D