Grillowanie zawojowało Polską:). Piękna pogoda sprzyjała leżakowaniu, ale wbrew pozorom nie zachwiałam swojej wagi, a nie ukrywam dołączyłam do grilujących przez duże G.:)
Szkoda, że już się skończyło....u nas dziś deszczyk i chłodniej, ale co tam, to też się przyda, zwłaszcza mojej świeżej trawce.
Pozdrawiam i życzę szybkiego osiagnięcia pułapu ideału hehe
patih
4 maja 2009, 13:14niby zdrowo, a jednak ile to nasz kilogramów kosztuje :)