Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tragedii nie było...


Od początku, bo wpis mi zeżarło!!!
Jakoś wczoraj się zachowałam, myślę że jak na pierwszy dzień diety to tragedii nie było.
W 1200 kcal się zmieściłam.
Ale pomogłam sobie, by nie myśleć o jedzeniu zaczęłam się pakować.
Nie mam pojęcia zielonego jak człowiek może pomieścić tyle rzeczy w niewielkim mieszkaniu.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że pakuję...pakuję...pakuję...
a końca nie widać.




Tylko Małą wyprawię i zawiozę do szkoły i pomykam pracować, a jest co robić. Dosyć sporo już za nami ale jak na moje babskie oko to jeszcze więcej przed nami...








Waga od wczoraj nie wiele się zmieniła, ale mieszczę się w pasku, czyli jest o.k.
Najbardziej się bałam, że go przekroczę.
Czyli bez zmian cały czas od początku...

Nie mam pojęcia co na śniadanie, mam jakiś zdechły jogurt naturalny, tylko czy jest on jeszcze zdatny do spożycia????
Nigdy nie miałam takiej pustki w lodówie jak teraz, ale to z pewnością dobrze na obecną sytuację dietkową tylko jedno pytanko jak Mała i Małż długo wytrzymają ze świecącą lodówką???




Na ten moment to tyle, dopiję kawusię, 


jeszcze troszkę poczytam


i zbieram się...


  • moondust

    moondust

    11 czerwca 2012, 12:18

    Więc miłego dnia! :))