Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
No jestem...


Nie powiem,że w czasie kiedy mnie nie było zrzuciłam X kg, poleciało mi 10cm w pasie itp, itd. Nic takiego się nie stało. Powiedzmy sobie wprost dietę trochę olałam a z moich wielkich planów zostało 40min hula hop dziennie i tylko tego sumiennie przestrzegałam. Brzuszek trochę fajniejszy ale szału nie ma. Boczki też trochę mniejsze ale i tu bez wielkiego woow. Talia jest extra ale to akurat mnie nie dziwi bo zawsze w tym miejscu najszybciej było u mnie widać efekty. Z wagą 70kg do Sylwestra mogę się pożegnać baaa jak zjadę do 72kg to będzie cud. 
Z jedzeniem raz lepiej raz gorzej. Czasem bywa tak,że śniadanie jest małe a obiad szkoda gadać. Dlatego teraz staram się gotować więcej zup, bo są mniej kaloryczne i mogę się pokusić o zjedzenie kolejnego talerza. Od 3 dni chodzę na siłownię i zamierzam być tam tak często jak tylko czas na to pozwoli. Do tego sauna 3xpo12min. Hula hop oczywiście też idzie w ruch i mam nadzieję,że do tego nieszczęsnego Sylwestra będę wyglądać w sukience co najmniej dobrze.
Tyle.