Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Bleeeh....


Od dziś postanowiłam zacząć pić odchudzające soki warzywne, ale z sokiem nie wiele ma to wspólnego bo robię je blenderem i przypominają raczej przecier. Są okropne...w smaku jeszcze pół biedy, ale ta konsystencja nie zachęca do kontynuacji ;P No nic...jakoś to zniosę. 
Waga jakby pomału zaczęła spadać, ale nie chcę się przeliczyć dlatego wstrzymam się z uaktualnieniem do końca miesiąca. Mam nadzieję, że do tej pory będzie choć troszkę mniej choć cudów się nie spodziewam, bo póki jestem na antybiotyku z siłowni musiałam zrezygnować. Są rzeczy ważne i ważniejsze i nie chcę znów skręcać się z bólu. Do lata jeszcze kupa czasu i mam nadzieję,że tym razem nie będzie mi wstyd kiedy trzeba będzie się rozebrać. Już mi się marzą krótkie spodenki, których nie nakładałam od lat...
Będzie dobrze. Tym razem nie odpuszczam!