Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rośniemy...


Oj rośniemy w zastraszającym tempie. Brak 10 godzinnego ruchu podczas pracy robi swoje. Chęć na jedzenie również. Niby nie jest najgorzej, ale i tak myślę, że to trochę za dużo. Mam nadzieję, że uda mi się nie przekroczyć wagi, którą sobie założyłam. 

Za kilka dni mija nam półmetek, nie wiem kiedy to zleciało :) Początek ciąży mogę odróżnić od późniejszego czasu tym, że dużo rzadziej zdarza mi się wymiotować i jest zdecydowanie mniej rzeczy, które mi szkodzą, prócz tego jestem mniej nerwowa i bardziej okrągła, ale to już chyba oczywista oczywistość. W czasie kiedy tu nie zaglądałam zdarzyło nam się wylądować w szpitalu gdzie okazało się, że mam dosyć kiepskie wyniki i za mało żelaza, na szczęście nic innego nam nie dolega. Nie piszę tu zbyt często, bo nie chce nikogo zadręczać tematem nie związanym z odchudzaniem, tym bardziej, że naprawdę nic w tym kierunku nie robię. Chciałam zacząć ćwiczyć, ale kazano mi prowadzić się oszczędnie więc jedyną formą ruchu jest dla mnie w tej chwili spacer. 

Obiecałam sobie, że jak dojdę do siebie po porodzie to zaczynam ćwiczenia z Chodakowską, co dzień patrzę na kobiety, które dzięki niej osiągnęły tak wiele w tak krótkim czasie i nie mogę się nadziwić...Nie chcę być nieszczęśliwą mamą zalaną mlekiem po sam pępek :) Chce żeby moje dziecko widziało we mnie kogoś, kto osiąga cele i jest z tych osiągnięć dumny. Tak dumny jak teraz jestem z niego, mojego największego do tej pory osiągnięcia :)