Dalej idź, choćby z nudów...
Juz koniec z popijaniem drinkow, opychaniem się przed tv i wytakania sobie braku silnej woli podczas świąt.
Z wagą mamy kose juz kilka tygodni. Jak zaklęta od dawna nie pokazywala nic innego oprocz przeklętych ósemek, więc w ramach focha nie wchodze na nią i nie wiem, ile mi przybyło po czekoladowych pisankach. Wiedząc, ze na pewno nie przyczynily sie do spalania mego nadmiernego tluszczu, dolozylam troche więcej cwiczen do treningu, wydłuzylam spacery z moja psiurą, wrocilam do owsianki i zamieniłam alko na wode.
W przyszlym miesiącu jedziemy do Polski i plan jest prosty - wszystkim mają opaść kopary, albo chociaz delikatnie zadrzec szczeki. Ostatni raz widzieli mnie w wersji 120 kilo i nikt nie wierzyl, ze jestem w stanie to zmienic, tymbardziej na lepsze.
Więc ćwicze, jem zdrowo i chudne!!!!
Dzejj
7 kwietnia 2015, 20:53Twoja motywacja jest dobrze mim znana! I może dać później wiele satysfakcji:) takie spotkania po czasie są o wiele przyjemniejsze gdy przyjeżdża nas trochę mniej :):) trzymam kciuki!
Maaarzycielka888
7 kwietnia 2015, 19:34Każda motywacje jest dobra, a ta nawet genialna. Determinacji Ci życzę :)
LenaFit
7 kwietnia 2015, 19:26Tak trzymac! Dasz rade!
nise23
7 kwietnia 2015, 18:33Niech im szczęki opadną !!! Trzymam kciuki :):):)
nicky13
7 kwietnia 2015, 18:29Na początku się przeraziłam, że chcesz przez miesiąc schudnąć strasznie dużo, ale Ty już jesteś chodzącym sukcesem! Powodzenia na finiszu. :)