i była impreza urodzinowa mojej córki!!!
no tort pyszny a drugi sama piekłam...
dziś stwierdziłam, że wypadałoby się mi zastanowić nad swoim postępowaniem, czy jestem na diecie czy nie! takie sa straszne dla mnie weekendy - w sumie nie to zeby jakos sie objadac ale jem wiecej jak w tygodniu sie trzymam to pozniej mi ciezko... i sobie policzylam ze do spotkania ze znajomymi z ktorymi nie widziałam sie i rok i dłuzej pozostało jakies 12 tygodni wiec.... moze juz czas zeby wprowadzic diete na stale a nie na weekend ;)
wode pije juz od rana w ogole jakos z rana zawsze chce mi sie pic. bylo juz 1 i 2 sniadanie ;)
i dzis cwiczenia!!! super!!! mialam 3 dni przerwy - a to przygotowywanie imprezy pozniej sama impreza a na koncu... totalne zmeczenie!!!!! nie dałam po prostu rady...
choc moje najmniejsze jeansy nadal mieszcza sie na mnie to i tak do dzieła !! wlasciwie to zasypiam dzis.....ledwo sie trzymam ;)
fajnie ze tu jestem i WY jestescie!!!
miłego dnia!!!
syla0409
4 lutego 2013, 12:30dokładnie!! sto procent racji !!! szkoda tylko, że czasem kusi i kusi....
breatheme
4 lutego 2013, 12:25według mnie w weekendy nie ma co popuszczac i warto trzymać się swoich postanowień, bo to przybliża, a nie oddala nas od obranego przez nas wcześniej celu:)