Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 2.


Cześć wam!

Dziś nastrój o niebo lepszy. Rano na śniadanie przed pracą buła (co prawda mleczna, białe pieczywo), ale powolutku, nie dajmy się zwariować.
W pracy owsianka z żurawiną, po pracy wsiadłam na rowerek i pół godziny zleciało mi na obserwacji mojej okolicy :D.
Teraz wcinam lżejszą wersję carbonary z pełnoziarnistym makaronem, a zamiast boczku postanowiłam dodać łososia. Smakuje wyśmienicie.

Dzisiaj również kupiłam herbatę z Herbapolu Spalanie + oczyszczanie. Podobno wspomaga przemianę materii, oczyszcza organizm i spala tkankę tłuszczową. Wiadomo, biorę to wszystko przez pół. Wiem jedno, jest moczopędna . W składzie ma herbatę pu-erh 50%,liść pokrzywy 20%, herbatę zieloną 4%, owoc kopru włoskiego, morszczyn 2,5%, liść czystka 2%, liść mate 2%, opuncja 0,5%. 
W smaku jak dla mnie, przypomina zwykłą miętę, a że miętę lubię, to herbatka przypadła mi do gustu.

A no i nie podjadałam! Żadnych słodyczy! I odmówiłam przedszkolnego obiadku, żeby nie jeść dwóch obiadów :). Byłam u okulisty, wszystko w porządku. Wygląda na to, że żeby dowiedzieć się jaką się ma wadę wystarczy odwiedzić nowoczesny gabinet prywatny. Babka okulistka, która przyjmuje w przychodni NFZ twierdziła, że wzrok mi się pogorszył i chciała mi wklepać -1, gdzie dzisiaj okulista powiedział, że spokojnie mogłabym zostać jeszcze przy -0,5, jednak dla mojego komfortu (lepiej widziałam w -0,75) stwierdził, że można zwiększyć o te minimalne -0,25. No więc cóż.

Drugi dzień mija po mojej myśli!
Buziaki, trzymajcie się!(zakochany)