Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
8 dzień minął


Wczoraj był 8 dzień diety. No, z wpadkami, ale jak na mnie.... Jak na mnie, która potrafi codziennie zjeść 200 g czekolady z orzechami :) (mam swoje ulubione, innych nie tykam, to dobrze, bo mimo slodyczy w domu nie jem), co potrafi w ciągu tygodnia wypić 12 piw....

Ale waga dzisiaj rano pokazała 89,40 kg - i to jest WIELKI SUKCES.
Cieszę się bardzo bardzo bardzo bardzo!!!!!!
I humor mam lepszy i większego "powera" - wiadomo o co chodzi ;)

Wiem, że mi się uda. Dość już bycia grubą. Mam takie zdjęcie, sprzed 18 lat, znad morza, w dwuczęściowym stroju kąpielowym, myślałam wtedy, że jestem gruba, a byłam naprawdę laska, szczuplutka i ładna. Wiem, to było 18 lat temu. Cudów nie ma, tak wyglądać nie będę. Wiem o tym.

Niestety nie ćwiczę, w tym tygodniu nie byłam na basenie. Ale będę jutro, pojutrze i popojutrze :) Jak się cieplej zrobi to będę na kijki chodzić, na rowerze jeździć. Chciałabym jeszcze nauczyć się jogi. Mam płytkę, zacznę (kiedyś) ćwiczyć. Ćwiczenia na siłowni czy stacjonarne to nie dla mnie. Ale brzuszki mogę robić. Zacznę od 1 kwietnia. Wiem, powinnam już, dzisiaj, od zaraz, teraz, ale.... jestem leniwa, pracuję nad sobą i dzisiaj to się nie uda. A może jednak....

Wczorajsze menu:
Śniadanie. 2 kanapki z chleba pełnoziarnistego z wędliną i pomidorem.
II śniadanie: sok marchewkowy, kawa latte, 40 g czekolady (!!!)
Przekąska: 25 g orzechów brazylijskich
Obiad: makaron z tuńczykiem i warzywami (cukinia, papryka, kukurydza)
Kolacja: 2 kanapki z chleba Vasa "3 zboża": jedna z pasztetem pieczarkowym (wege) i pomidorem, druga z wędzonym łososiem.

Dużo piłam. Jak zwykle.