Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
niepewność mnie wykończy...


no dobra... wczoraj ładnie sobie pobiegałam, poćwiczyłam na "wioślarzu", kolacja była lekka, kawałeczek łososia pieczonego i troszkę wina białego. Zasnęłam wczoraj w 10 sekund, obudziłam się w miarę wypoczęta, Do pracy jak zwykle nie na czas...
Dziś mamy duże sprzątanie, więc nie wiem, czy pobiegam, ale na pewno pójdę chociaż na pół godziny na siłownię wieczorem.Jutro chyba pojadę do mamy na weekend.
Aktualnie jestem kłębkiem nerwów, mamy trochę problemów finansowych, a mój facet jest w decydującym momencie w pracy, nie wiemy czy i za ile będzie pracował. Z mojej pensji raczej się nie utrzymamy, wystarczy na mieszkanie, rachunki, raty itp. Na życie nic już nie będzie... Oby mu się udało.
Chwilowo żyję tylko tym, bardzo się tym denerwuję.Nie lubię takiego stanu zawieszenia, niepewności co będzie dalej jak ułoży się nasze życie, bo niestety to zależne jest w dużej mierze od finansow. Bez kasy nie stac nas bedzie na to fajne mieszkanie, które wynajmujemy, na wszelkiego rodzaju zobowiązania, na normalne życie. Ja wtedy nie bede widziała sensu mieszkania dalej w Polsce, czuję, że nic mnie tu juz nie czeka, nie ma tu żadnych perspektyw, no chyba, ze moim celem byłaby walka o przetrwanie od wyplaty do wypłaty, bo wszystko drożeje, a pensje stoją, albo w  dól idą. Jak to wszystko w końcu pier..., to może coś się zmieni.
Ludzie traktowani są baaardzo przedmiotowo, bo jest bezrobocie. Najgorsze jest to, że nie robią nam tego wszystkiego obce narody, ale my sami sobie nawzajem, Polak Polakowi. Jeden drugiego zje, jak mu wejdzie w drogę. Jak jakieś dzikie świnie na pastwisku, za przeproszeniem.

Brakuje mi kofeiny. Kawa zbożowa to nie to samo...
Menu na dziś:
I. pieczywo wasa (zjadłam chyba z 8), banan, 2 łyżki serka waniliowego,
II. jajko, 2 kromki wasy
III. makaron z tuńczykiem i pomidorami suszonymi (150 g)
IV. warzywa na patelnię,na deser  ananas świeży (plasterek), 1/3 banana, 2 łyżki jogurtu, słodzik,
V. koktajl zielony + pół serka wiejskiego, brokuł, pomidorki koktajlowe, łyżka groszku
razem:1300 kcl


Nie wiem ile tych kalorii powinnam spożywać. Jeśli biedę jadła za mało, to na pewno obniżę sobie przemianę materii, potem jak zjem coś więcej, to na pewno od razu to odłożę w postaci gąbki na moich udach i tyłku.Gdzieś kiedyś obliczyłam, że moje spalanie podstawowe to 1350 kcl. Wiec staram się jeść 1300 kcl. Ogólnie, to stwierdzam, ze abym się najadła porządnie i to co chcę musiałabym spożywać pomiędzy 1500, a 1800 kcl.
Jutro moje WAŻENIE! ciekawe co pokaże moja waga, oczywiście obojętnie co pokaże, to na pewno pochwalę się w kolejnym wpisie.Oby to było 56! Gdybym chudła w tempie 1 kg na tydzień, to mój cel osiągnę w okolicach 20-31 października. Oby to się udało.


  • nicoola2573

    nicoola2573

    6 września 2013, 10:38

    Trzymam kciuki z Twoje sprawy, zeby się poukładało Wam z tymi finansami. Niestety tak jak mówisz w Polsce jest beznadziejna sytuacja. Sama to mocno odczuwam. Pozdrawiam:)