Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ale dziś było szaleństwo


ćwiczeniowe...
Zaliczyłam: dodatkowy trening karate, bo zbliżają się zawody, poza tym tradycyjnie aerobic - w sumie 2 godziny intensywnych ćwiczeń i czuję, że jutro mogą być zakwasy, a jednocześnie mam tyle energii...
NA karate wreszcie załapałam to i owo, trener nawet mnie troszeczkę pochwalił i może stad moje zadowolenie...jeszcze bym coś poćwiczyła chyba, a co najmniej na rowerku pojechała, tylko że muszę umyć głowę, połozyc się wcześniej spać, bo jutro wyjeżdżam na pół dnia, mam sprawy poza miastem do załatwienia...
Co jeszcze - waga nadal nieczynna i wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że raczej muszę się pożegnac na zawsze z moją przyjaciółka odchudzania .... :((( Może jeszcze szwagier cos zaradzi, a jak nie, to trzeba kupić nową... Ale wiecie co? Czuję się dobrze bez ważenia, czasem czuję, że jest gorzej czy lepiej, poznaje to po ubraniach, ale nie jestem zniewolona czestym ważenie, w ogóle teraz nie jestem zniewolona;) I podoba mi sięto.Czy to znaczy, że mania odchudzania minęła i weszłam w etap stabilizacji? NIe wiem...NAtomiast wiem, że przyzwyczaiłam siedo mojego ciała, jest mi w nim ok, wygladam ok, niektórzy mówią, ze coraz młodziej, lepiej, zmieniełam styl ubierania, moge ubierać to, na co mam ochote, bez uwag, ze takiego to tylko do 42...Obecnie noszę 36 - 40, najczęściej 38 :)
A wracając do wagi - zważę się za jakiś czas i mam nadzieję, że będę zadowolona...
Chyba jest dobrze :)
  • bezkonserwantow

    bezkonserwantow

    10 maja 2009, 09:17

    <img src='http://img134.imageshack.us/img134/5024/93a2e9b6002ad00b49bfd33.jpg' border='0' alt='Image Hosted by ImageShack.us'/>

  • namarie

    namarie

    7 maja 2009, 09:17

    wazenie moze stac sie obsesja, wiem cos o tym :) Posatnowilam teraz, ze bede spr wage max 1 raz w tygodniu a mierzyc sie pod koniec kazdego msc. wszystkie plytki dvd zamawiam na Amazon. Sa o wiele tansze niz w sklepach. Jedyny minus, ze trzeba na nie troszke poczekac :)