Oj, dziś prawie idealnie, w każdym razie słodyczy nie było, tylko trochę rodzynek do jogurtu :)
Poza tym dostałam powera na rowerku, na początku szło źle, ale potem docisnęłam do 15 km, oczywiście pod górkę - razem 40 minut, 600kcal, najwięcej od czasu rowerkowania, czyli od początku stycznia. Oj, nóżki bolą, zwlaszcza, ze wczorajszy aerobic tez był mocny. Ale o to przecież chodzi!!!
Ciekawe, jak z wagą, może wreszcie wróci do normy.
Miłego wieczoru wszystkim życzę :)
teatime
8 lutego 2013, 21:01wzajemnie, przyjemności!