Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
SD - dzień 2 - wszystko zgodnie z planem :)


Dzisiaj dzień 2. smacznie dopasowanej. 
Wszystko idzie zgodnie z planem - zresztą, gdyby na tym etapie było inaczej, to mogłabym się tylko zabunkrować ze wstydu ;-)

Na pierwszy tydzień wymieniłam sobie tylko jeden posiłek - w piątek zamiast zupy (nie jestem ich zwolenniczką) będą naleśniki :) 
Ale ogólnie nie przeglądałam przepisów jakoś bardzo dokładnie, bo wiem, że wtedy skupiłabym się za bardzo na myśleniu o jedzeniu, typu: nie mogę się doczekać czwartku, bo ma być coś super... A to nie jest dobre.
W końcu: Jemy, żeby żyć, a nie - żyjemy, żeby jeść. 

Wczorajszy pomiar wagowy chyba był błędny.
Waga wczoraj wskazywała 70,1 a dzisiaj 69,2.
No chyba, że dieta czyni takie cuda, wtedy za 2 tygodnie cel -15 kg będzie niemal osiągnięty ;-)

A tak na poważnie - marzę, żeby pod koniec marca waga pokazała 60 kg. Albo 5 z przodu - oj, byłoby cudownie.
Ostatni raz 5 z przodu widziałam niecałe 3 lata temu, na moim ślubie.
Dokładnie 57 kg - i nie wyglądałam źle ;-) Chociaż dopiero z perspektywy czasu to doceniam...

  • Tereenia

    Tereenia

    4 stycznia 2017, 17:19

    Łał. Ja zwykle nie mogę się doczekać na nowy jadłospis żeby zacząć w nim mieszać :-D. Nie wytrzymałabym bez sprawdzania przepisów. Powodzenia!

  • Faina

    Faina

    4 stycznia 2017, 11:31

    Powodzenia! Tak jak obiecywalam, mam na Ciebie oko :D P.S. Ale mi zrobilas ochote na nalesniki!!

    • SzczesliwaByc

      SzczesliwaByc

      4 stycznia 2017, 12:36

      Naleśniki dopiero w piątek, więc się nie nakręcam. Ale też dawno nie jadłam :)

  • marta_kokocinska

    marta_kokocinska (pracownik Vitalia.pl)

    4 stycznia 2017, 10:59

    Najlepiej chyba jakbyś wchodziła na wagę raz w tygodniu ;) Powodzenia na naszej diecie :)

    • SzczesliwaByc

      SzczesliwaByc

      4 stycznia 2017, 12:35

      Wiem, wiem :) Jakoś ten pierwszy tydzień tak zerkam codziennie - dzisiaj odnotowałam kolejny spory spadek o 0,6 więc jestem teraz pewna, że po prostu oczyściłam się po Świętach w końcu, bo wróciłam do wagi sprzed świąt... teraz pewnie już waga zacznie normalnie spadać...

  • Maya27kc

    Maya27kc

    3 stycznia 2017, 23:05

    A przy okazji~~ Ja tam uwielbiam celebrować posiłki xD To ze jedzenie jest paliwem nie oznacza że nie można się nim delektować :D Poza tym łatwiej wytrwać w diecie gdy jesz same smaczne rzeczy xD

  • Maya27kc

    Maya27kc

    3 stycznia 2017, 23:02

    hahaha xD W pierwszych dniach zawsze są tak spadki :) Niestety potem tempo nieco maleje ;) 10 kg n 3 miesiące to trochę dużo, pomyśl nad zwolnieniem tempa. Pamiętaj że zależy ci na stałej zmianie, a nie chwilowym sukcesie a potem efekcie jojo D:

    • SzczesliwaByc

      SzczesliwaByc

      3 stycznia 2017, 23:30

      Ja myślę, że gdzieś waga źle zmierzyła, może krzywo postawiłam? Aż w takie spadki nie wierzę, żeby zrzucić 0,9 kg w jeden dzień ;-) Co innego przytyć :P Do końca marca mamy 12 tygodni i na to 9 kg - nie jest chyba aż tak szybko ;-) Zresztą wiadomo, że marzenia to jedno a realizacja to zupełnie inna sprawa - gdybyśmy chudły tak jak chcemy, to by za pięknie było ;-) Ważne, żeby w końcu dotrzeć do celu ;-)

  • agguu93

    agguu93

    3 stycznia 2017, 22:56

    ja również pracuję nad tym, żeby jeść, aby żyć-.- też walczę o 5 z przodu, u mnie na wadze 67-.- trzymam kciuki, powodzenia;)

    • Maya27kc

      Maya27kc

      3 stycznia 2017, 23:03

      hej, masz odpowiedź poniżej ;)

    • SzczesliwaByc

      SzczesliwaByc

      3 stycznia 2017, 23:27

      No to mamy podobne cele i tylko kilka cm różnicy we wzroście, więc możemy się wzajemnie wspierać :) Trzymam kciuki - damy radę :)

  • FilledeParis

    FilledeParis

    3 stycznia 2017, 22:30

    Kochana tylko bez presji i ciśnienia. Ustal małe kroki, nagrody za ich spełnienie i do dzieła! Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, to co było 3 lata temu zostaw w przeszłości i nie obwiniaj się, nie każ za przytycie. Stało się. Jest dziś, ważysz 69,2, masz cel, zrealizujesz go! Niestety lub stety powinnaś popracować nad stosunkiem do jedzenia. Traktuj raczej jako paliwo, nie zachwycaj się nowymi potrawami, słodyczami itp. To jest źródło zguby- kiedy pożywienie traktujemy jako niemalże sacrum, pocieszyciela i przyjemność. Dasz radę!

    • FilledeParis

      FilledeParis

      3 stycznia 2017, 23:03

      Też tak miałam. To dzięki mojemu kochanemu udało mi się nabrać zdrowego stosunku do jedzenia. Kiedyś właśnie rozmawialiśmy o tym, dlaczego nie warto się zachwycać jedzeniem. Kiedyś wieczorem marzyłam o jedzeniu- co dobrego zjem i sporo o tym myślałam. Po pewnym czasie udało mi się wypracować obojętny stosunek (taki obiektywnie zdrowy). Polecam, bo to jedna z rzeczy, które pozwoliły mi tyle schudnąć. Powodzenia.

    • SzczesliwaByc

      SzczesliwaByc

      3 stycznia 2017, 23:25

      Sporo pracy przede mną jeszcze i faktycznie sporo błędów popełniam. Po 1. wiem, że przecież, żeby schudnąć 15 kg najpierw muszę schudnąć 1 kg, 3, 5, 10 itp... I każdym kilogramem powinnam się cieszyć, ale gdzieś mam zakodowane, że ten 1-2 kg różnicy nie robią a dopiero te 10-15 będzie widać. Ale staram się wbijać sobie do głowy, że przecież jak ustalę, żeby w tym miesiącu schudnąć 3, to jak mi się uda, to motywacja będzie większa do chudnięcia dalej... I sama się pozytywnie nakręcę. A z tym zachwycaniem się jedzeniem to straszne jest, że jak wiem, że czeka mnie coś smacznego, to potrafię myśleć z tęsknotą tylko o tym, że już za kilka godzin będę mogła to zjeść :( Podłączam się do pytania jak_nie_dzis_to_kiedy - jak to wypracowałaś?

    • FilledeParis

      FilledeParis

      4 stycznia 2017, 03:06

      Może zabrzmi to dziwnie, a mnie potraktujecie jak świra xd dużo starałam sobie tłumaczyć i mojemu mózgowi. Np. Zobacz wcale nie jesteś głodna- mózgu przestań kłamać. Co do jedzenia, to też jakieś teksty "mózgu daj spokój przecież to takie niezdrowe, przecież to jedzenie mnie nie potrzebuje ani ja jego nie potrzebuje. Jem, aby być zdrowa i piękna." To były takie wewnętrzne pertraktacje:) nauczyłam się też nie kończyć dania jak mi nie smakuje i nie czyścić talerza. Zakończyłem zachwycanie się nad jedzeniem. Wcześniej było mi szkoda czegoś nie dokończyć albo wyrzucić. Nie smakuje mi, trudno nie umrę jak nie zjem. Nie żyje po to, by się nawpieprzac i mieć później wyrzuty sumienia.

    • FilledeParis

      FilledeParis

      4 stycznia 2017, 03:10

      A i jeszcze jedno. Staram się cieszyć z każdego spadku, a za osiągnięcie małego celu coś kupuję. Taki wypracowałam system nagród. I też mając kryzys przy wadze 75 miałam wrażenie że 5kg to nie daje różnicy. A daje i to dużą. Pamiętam kupiłam wtedy za małe spodnie specjalnie jako motywację i tak na nich te -2kg było bardzo widać.

    • SzczesliwaByc

      SzczesliwaByc

      4 stycznia 2017, 12:34

      Biorę sobie Twoje rady głęboko do serca. I te, żeby oduczyć się zachwalaniem posiłków i te związane z małymi celami :) Dzięki :)