Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2410
Komentarzy: 12
Założony: 30 sierpnia 2016
Ostatni wpis: 3 stycznia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agguu93

mężczyzna, 31 lat, Katowice

164 cm, 67.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 stycznia 2017 , Komentarze (1)

o dziwo, jest miło, przyjemnie i bezboleśnie. dziś poszalałam z bikini Chodakowskiej- prawie 500kcal poszło;) żegnaj oponko;-]

jedyne z czym walczę, to z jedzeniem. słodkie, słodkie, słodkie. zawsze, kiedy przestawiam się na aktywniejszy tryb życia, z rozpisanym jadłospisem, tak bardzo mi się chce słodkiego, że nie wiem jak to opanować.

ale powoli. nie wszystko naraz. ten miesiąc nastawiony ma być na powrót do systematycznego trenowania. i ta tygodniowa systematyczność zaskutkowała już prawie zerowymi zakwasami.

do dzieła. trzeba myśleć pozytywnie. pozytywne myśli przyciągają pozytywne zdarzenia:)

1 stycznia 2017 , Komentarze (2)

dziękuję za każdy dzień minionego roku. nie był on dla mnie łatwy, ale piękne wspomnienia zostaną na zawsze. postanowienia na nowy rok zapisane, teraz jedyne co, to je realizować:) życzę wszystkim, aby Wasze plany i zamierzenia zostały zrealizowane, żeby spełniły się marzenia, a w głowie powstawały coraz to nowsze, piękniejsze, ale też wymagające od Was więcej- bo przecież progres musi być;)

ostatni tydzień był bardzo dobry pod względem sportu. niech taki będzie cały rok, a będę bardzo zadowolona;) a teraz lecę do rodziny, bo to jedno z postanowień- więcej czasu z rodziną.

Wszystkiego dobrego w nowym roku:)

29 grudnia 2016 , Skomentuj

Chyba wczoraj przesadziłam z treningiem-.- dalej zakwasy trzymały, dziś po rozciąganiu troszkę przeszły, ale nadal chodzenie po schodach, czy też schylanie się- sprawiają ból. 

Jak to jest, że człowiek cieszy się z własnego bólu? Cieszyć się z mikrourazów mięśni. Bo przecież coś się w twoim ciele w końcu dzieje! Powoli będziesz przejmować kontrolę nad swoim życiem, swoim ciałem. Tłuszczu, a kysz!

Jak to jest, że na święta robi się trylion potraw, ciast, pierników? Przecież chyba w każdym domu po świętach zostają kilogramy jedzenia. I co z nim zrobić? Zjeść? No przecież chcesz zgubić te kilogramy nabyte między innymi przez święta... Wyrzucić? Przecież jedzenia się nie wyrzuca... Więc czekasz, aż twojemu facetowi makówki, pierniczki i inne świąteczne potrawy wyjdą nosem. Albo się zepsują. Jeszcze trochę Go w tym jedzeniu wspieram, bo przecież wszystko po kolei- najpierw wprowadzam z powrotem treningi, od nowego roku całkowicie dietę. 

Jak to jest, że gdy musisz napisać pracę magisterką, to nagle wszystko jest ważniejsze? Stos książek czeka. A stron nie przybywa. I siedzisz przy tym komputerze cały dzień, żeby coś ruszyć do przodu i nagle się okazuje, że przeczytałaś wszystkie zaległe posty na blogach, obejrzałaś swoje ulubione seriale, a książka nadal otwarta na tej samej stronie... 

Mój magiczny zegarek zaraz zacznie pikać, że za mało ruchu. Więc idę włączyć skalpel Ewki. Do dzieła.

27 grudnia 2016 , Komentarze (6)

Gdy po świętach stajesz na wadze i pokazuje Ci ona kilogram mniej, niż Twoja najwyższa waga w całym życiu, w najgorszej formie- to znak, że czas w końcu spiąć poślady i ruszyć z kopyta. 

Mam tak fantastycznego faceta, że pod choinką znalazłam zegarek polar m400, który na pewno pomoże mi z walką o lepszą siebie. Bo przecież nic się samo nie wydarzy. Czas wrócić do systematycznego trenowania i zdrowego jedzenia. Dwa treningi świąteczne już za mną:) zakwasy trzymają. a teraz czas rozpisać jadłospis od końca roku i posprzątać lodówkę;)

11 września 2016 , Skomentuj

Wczorajszy dzień zaliczam do bardzo aktywnych:) zoo z dzieciakami, więc praktycznie 4 godziny chodzenia, a po południu randka naokoło jeziora, kolejne dwie godziny chodzenia;) dziś kolano daje o sobie znać. teraz tylko wytrzymać bez obżarstwa na obiadku u rodziców, a wieczorem siłownia. JEST MOC:)

9 września 2016 , Skomentuj

Piątek, piąteczek, piątunio. Miłość mojego życia wraca do domu z pracy.<3

A ja? Kolejny szalony tydzień, kolejny raz nie zrealizowałam tego, co chciałam. ALE JESZCZE MOŻE SIĘ UDAĆ! we wtorek byłam na siłowni. jest piątek. jeśli dziś i jutro/ w niedzielę będę ćwiczyć, zrealizuję swoje zamierzenie 3/4 razy ćwiczenia w tygodniu. 

dieta? o dziwo, nawet w miarę;p dziś kanapeczki z twarogiem z rzodkiewą, papryką i na górę ogórek kiszony, mniami;p czy pizza domowa, na pełnoziarnistej mące, z mnóstwem warzyw i mozarellą jest dietetyczna? (swiety)

i gdy zdajesz sobie sprawę, że najwyższy czas napisać pracę magisterką i oblewa Cię zimny pot to znak, że chyba jesteś mocno spóźniona...

7 września 2016 , Skomentuj

godzina 22.22 szczerze powiedziawszy, mam ochotę wskoczyć do łóżka i nie wstawać, póki nie wypocznę. realia niestety są inne. jutro o 6 wstajemy, a zanim się przygotuję do pracy z pewnością wybije północ. 

czy 20 minut jazdy na rowerze, po 10 w jedną stronę z pracy, można zaliczyć jako trening? no chyba niezbyt. ale nie mam siły. przynajmniej posiłki ok dziś. naleśniki ze szpinakiem- ubóstwiam. leczo- kocham całą sobą. 

a teraz myk pod prysznic i jeszcze przygotować się do pracy. naprawdę, uwielbiam moją pracę, ale w takie dni jak dziś- dlaczego nie studiuję dalej dziennie? 

1 września 2016 , Skomentuj

właśnie skończyłam sekret. cały dzień strasznie boli mnie głowa, stąd odkładałam to do samego końca... poza tym- zamieszanie, jak to na początek roku szkolnego. i znowu godziny szkoleń i znowu wolontariat dla młodzieży. czasu zbyt wiele dla mnie nie zostało... tak będzie wyglądać jeszcze przyszły tydzień... w co ja się wpakowałam-.-

1 września 2016 , Skomentuj

gdy wychodzisz z domu o 7.30, a wracasz po 22... taaaak, to był ciężki dzień. powrót do pracy po dwóch miesiącach wolnego nie jest łatwy. szkolenia, szkolenia, szkolenia. 

gdy zamiast obiadu zajadasz bagietkę z serkiem twarogowym kupionym w przerwie między szkoleniem a spotkaniem dla dzieciaków to znak, że musisz się ogarnąć i bardziej zorganizować. bo jazda na rowerze do pracy oddalonej o 2 km jest ruchem, ale trochę mało. a ćwiczenia o 23 z wizją jutrzejszej pobudki o 6...  nie wspominając już o diecie-.-

jutro (w sumie to dziś) pierwszy września. a więc do boju po raz 214573432. bo teraz przecież się uda:) 

30 sierpnia 2016 , Komentarze (3)

Pierwszy września zbliża się tuż, tuż. Nie czekałam na tą magiczną datę. Postanowiłam na 'tu i teraz'. 

W niedzielę znów wróciłam na pole bitwy. Po "Bikini" Chodakowskiej do dzisiaj mam trudność z chodzeniem... Lubię zakwasy, bo wtedy wiem, że coś ze sobą zrobiłam. Ale jeśli zakwasy utrudniają Ci siadanie czy schodzenie ze schodów to wiedz, że się zapuściłaś. Przynajmniej dałaś z siebie wszystko na pierwszym od miesiąca treningu:) 

Dziś w ruch poszło "Turbo wyzwanie". Gdy chodzenie sprawia Ci trudność, walnij sobie trening- podniesienie nogi do skipu czy wysunięcie tyłka do tyłu do przysiadu wydaje się być niemożliwe? A jednak dałam radę i przy okazji 100% siebie;) Hektolitry potu wylane na matę. Chciałabym zacząć biegać, jednak zawsze mam opór... przed wyjściem na dwór. Muszę w końcu się przemóc. 

I może kiedy powiedziałam już całemu światu- no dobra, tylko tu na serwisie;p- że ponawiam walkę i wyjdę z niej zwycięsko, innej opcji nie ma- to może w końcu coś ruszy. 

A teraz spać!