Piątek, piąteczek, piątunio. Miłość mojego życia wraca do domu z pracy.
A ja? Kolejny szalony tydzień, kolejny raz nie zrealizowałam tego, co chciałam. ALE JESZCZE MOŻE SIĘ UDAĆ! we wtorek byłam na siłowni. jest piątek. jeśli dziś i jutro/ w niedzielę będę ćwiczyć, zrealizuję swoje zamierzenie 3/4 razy ćwiczenia w tygodniu.
dieta? o dziwo, nawet w miarę;p dziś kanapeczki z twarogiem z rzodkiewą, papryką i na górę ogórek kiszony, mniami;p czy pizza domowa, na pełnoziarnistej mące, z mnóstwem warzyw i mozarellą jest dietetyczna?
i gdy zdajesz sobie sprawę, że najwyższy czas napisać pracę magisterką i oblewa Cię zimny pot to znak, że chyba jesteś mocno spóźniona...