Mój pamiętnik na razie stał się dziennikiem. Nie wiem na jak długo, ale na razie mi to pomaga. Jak codziennie się wyspowiadam, to jakoś mi łatwiej trwać w postanowieniach.
No i motywacja jest, bo przecież nie mogę się poddać.
Teraz nie - bo przecież to dopiero początek - byłby wstyd.
A później pewnie też będzie działać - no bo jak to w połowie/na końcu drogi się poddać ;-) Także na razie mam w planach pisać codziennie, jeśli tylko będzie na to czas.
Dzień 3 diety odhaczony :) Zmieniłam sobie dwa posiłki, bo zabrakło mi składników. I tu przyznaję się do grzechu, bo zastosowałam pszenne pieczywo zamiast razowego, ale po prostu razowego nie lubię. Natomiast odmierzyłam sobie proporcjonalnie mniej, żeby się kcal zgadzały. Niestety w węglach i tłuszczach jest różnica, więc nie wiem czy taka zmiana jest dopuszczalna... Zastosowałabym chrupkie pieczywo, ale chodziło o tosty, więc raczej by nie wyszło...
Dzisiaj znów weszłam na wagę - wiem, nie powinnam. Obiecuję sobie, że w drugim tygodniu diety będzie inaczej. Na razie za bardzo podoba mi się, że waga spada. Teoretycznie zrzuciłam od poniedziałku 1,5 kg.
Praktycznie - wróciłam po prostu do wagi sprzed świąt i sylwestra.
Dzisiaj na wadze 68,6 - i teraz tak na prawdę zaczynamy odchudzanie :)
Jutro planuję się wybrać na małe zakupy - widziałam przeceny w obuwniczym, więc może kupię wypatrzone botki taniej ;-)
No i tu będę miała mały sprawdzian, bo zwykle odwiedzając jakieś Centra Handlowe wpadam gdzieś albo na kawę albo loda... albo obiad. Jutro biorę sobie koktajl z drugiego śniadania na głoda i planuję go na miejscu zjeść, jak w żołądku zacznie ssać.
Więc proszę o kciuki, żebym nic więcej w brzuchu nie przywiozła ;-)
Spokojnego wieczoru i nocy :)
mikolino
5 stycznia 2017, 11:38Ja tez czasami wymieniam posiłki, jak mi cos nie pasuje, ale dopasowuje do siebie caly tydzień, a potem robie tygodniowe zakupy i zawsze mam składniki :) -1,5 kg to super wynik!!!
SzczesliwaByc
5 stycznia 2017, 20:58Ja też zrobiłam na cały tydzień zakupy, ale nie znalazłam świeżych truskawek a do sałatki nie chciałam odmrożonych stąd zamiana na ostatnią chwilę :) te 1,5 kg to pewnie woda i oczyszczenie po świętach, ale i tak cieszy, bo to zawsze 1,5 kg mniej do schudnięcia ;-)
asiul123
4 stycznia 2017, 22:02Te pierwsze dni to istny koszmar. Pocieszam się że te początki są najgorsze i jak przez to przebrniemy to potem będzie już tylko przyzwyczajenie ;-)
SzczesliwaByc
4 stycznia 2017, 22:05Oj zmiana sposobu żywienia faktycznie jest trudna. No i pracochłonna - zwłaszcza jak się wcześniej na szybko robiło na śniadanie parówki z mikrofali i bułkę :/ Ale przecież wszystko dla naszego dobra. Ja na razie lekko głodna chodzę - ale co się mam dziwić, jak żołądek rozepchany. Oby było tak jak mówisz, że później będzie łatwiej ;-)