Z bólem serca przyznaję się, że w sobotę jeszcze trochę poszalałam.
Dziękuję za słowa wsparcia i "klapsy" od Vitalijek, które przeczytały mój poprzedni wpis. Postawiłyście mnie do pionu, ale na szczęście nie zwiększyłyście mojego (i tak już gigantycznego) poczucia winy.
Tak więc sobota to kompletna biała plama na mojej mapie odchudzania. Za to w niedzielę się spięłam - obskoczyłam okna z tyłu (frontowe umyłam już 2 tygodnie temu), zrobiłam obiad i dietetyczny sernik na zimno, wyrobiłam trzykrotną normę spacerową z Azą i odfajkowałam rowerek.
No i zapomniałabym się pochwalić. Ogłaszam oficjalne zakończenie robót z patio!!! Wyszło bardzo ładnie. Nie ma porównania ze starym, zrobionym ze zwykłych płyt chodnikowych Postaram się wrzucić jakieś zdjęcie, jak będę miała chwilę. Jestem z nas dumna.
Dzisiaj dieta była w miarę ok. Po powrocie z pracy spacer z psicą, zakupy owocowe i rowerek. No i nawet nie wiadomo kiedy zrobiła się 21:00, więc czas do łóżka, bo w tygodniu wstaję o 05:00. Za oknem sypialni mam właśnie piękny zachód słońca - różowo-pomarańczowe obłoki na nadal błękitnym niebie.
Miłych snów. Magda
Spacery 36/59
Rowerek 29/59
mtsiwak
17 sierpnia 2016, 16:59sobota juz byla, minela, czas isc do przodu. dobrze ze nie przeciagnelas tego na niedziele a z niedzieli na poniedzialek i tak dalej... ogarnelas sie i za to naleza Ci sie pochwaly ;) i oczywiscie za aktywnosc, tak trzymaj i bedzie dobrze ;)
Szkotka116
17 sierpnia 2016, 21:29Dziękuję ;-)
baja1953
16 sierpnia 2016, 06:54Cześć, reaktywacja, to lubię i podziwiam. Sama niestety jeszcze tkwię w gnuśności sanatoryjnej słodzonej często czekoladą studencką....Pozdrawiam serdecznie, życzę uporu i wytrwałości, bo wytrwałością i pracą ludzie wagę tracą... Ciekawa jestem i patio i psicy
Szkotka116
17 sierpnia 2016, 21:28Niedługo wrzucę jakieś zdjęcia. A tych spacerów i jazdy na rowerze nie nazwałabym "gnuśnością". Podziwiam właśnie Twoje opisy wypraw rowerowych z 2012 roku ;-). Miłej reszty wypoczynku.