Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zakwasy jak po bitwie


Hola gorditas, ledwo dzisiaj się ruszam z powodu zakwasów, najbardziej dostały moje boczki, ale brzuch i ramiona też bolesne totalnie. Tak czy owak, nie dałam się i dzisiaj poruszałam dupsko również. Zmotywowało mnie do tego parę rzeczy: mam kolegę w pracy którego znam od dawna, a w ostatnim czasie rozrósł się jak ja. Więc dzisiaj oglądaliśmy nasze foty z dobrych szczupłych czasów i pluliśmy się jak mogliśmy tak się zapuścić. Poza tym byłam w H&M i wyszłam niepocieszona bo wszystkie ciuchy zdecydowanie leżałyby bardzo niekorzystnie na mnie, nawet nie przHymierzałam. No i finally, mam dużo znajomych co ładują białko, przerzucają żelastwo czy tam biegają jak koty z pęcherzem, i co tu dużo mówić, wyglądają na propsie. 

Jedzenie spoko. Tyle że mam brzuch jak balon, wzdyma mnie non stop zawsze, nieważne co jem. Zresztą nawet jak nie jestem wzdęta to mam bebzol, więc mała pociecha. Pochwalę się nim nawet, może na tym zdjęciu aż nie widać ogromu, ale widać jak bardzo nie mogę się zapiąć - a jeszcze niedawno nawet wkładałam koszulę do środka :/

Łe, foto nie chce się wstawić :/ Ech, przynajmniej ja mogę sobie pooglądać siebie w full size, a nie ma ekranie komórki.