Dzisiaj taki sobie dzień, Holender nagle zaczął się uzewnętrzniać że on nie chce się definiować, bo dopiero (7 mies temu!) rozstał się ze swoją długoletnią dziewczyną, i miał zamiar poswawolić trochę, a tu ja mu się trafiłam i niby w ogóle jestem jego supergirl, ale boi się wchodzić w poważny związek tak od razu :/ no a ja w sumie wiedziałam już o tym wcześniej, od samego początku o tym przebąkiwał, tyle że powiedziane wprost zawsze bardziej uderza... Zresztą co ja mogę mu zarzucać, sama już w trakcie jak się spotykamy przecałowałam się z 2 facetami i koleżanką, i od początku miałam rozkminę że przecież ja najprawdopodobniej wyjadę z Holandii więc nie powinnam się angażować.
No ale teraz już znów gadaliśmy słitaśnie, eh whatever, będzie co będzie.
A wracając do tytułu to przez to właśnie że miałam dzisiaj taki smutny nastrój to zjadłam na kolację dodatkową bułkę z serkiem kozim i do tego budyń z jogurtem. Potem ćwiczyłam 1,5h Jillian i Mel B żeby to spalić i okej, może i spaliłam kalorie, ale na pewno od tego nie schudnę, a to przecież mój cel. Jeśli chcę mieć efekty, to zmiana odżywiania jest konieczna i basta :/ Holender już nie pali 2 dni, a wcześniej wypalał ponad 20 fajek dziennie. Wiem, że 2 dni to nic, ale dla mnie 2 dni bez cukru czy węgli prostych to coś nie do przejścia do tej pory. Ale jeeej, po co się męczyć bez sensu.