Zielone szejki są zdecydowanie zbyt mało popularnym posiłkiem, który, moim zdaniem powinien zagościć w codziennym menu każdej dbającej o zdrowie i sylwetkę osoby. Ja jestem zdecydowanie oczarowana ich wpływem na moje samopoczucie, poziom energii, nastrój, stan skóry, zapach z ust... Ale od początku!
Co to jest ten zielony szejk?
Zielony szejk a.k.a. bomba witaminowa to po prostu szejk z owoców z dodatkiem zieleniny. Można dodać każdą zieloność, od pokrzywy rosnącej na łące po pietruszkę. Ja akurat za tą ostatnią nie przepadam, jej smak zbyt mocno się w szejkach wybija.
Bleee, przecież to będzie obrzydliwe!
Jeśli uważasz, że smak banana zmiksowanego z czerwonym winogronem i jabłkiem będzie obrzydliwy to muszę się zgodzić - zielony szejk Ci nie zasmakuje. Ale jeśli lubisz smak owoców to pokochasz to jedzenie. Ja polecam zacząć od zieleninki o neutralnym smaku, bo nie każdemu szejk z sałatą czy pietruchą posmakuje. Szpinak na początek będzie najlepszy, bo on właściwie nie ma smaku (dlatego ma tylu antyfanów :D). Fajny jest też też jarmuż (a co najważniejsze jest dostępny zimą), a będąc na działce dodawałam do szejków świeżo zerwaną pokrzywę i listki winogron.
Po co w ogóle to pić?
Przede wszystkim dla witamin i chlorofilu. Chyba nie muszę mówić o zbawiennym wpływie witamin na nasz organizm? Obróbka termiczna niestety (wbrew panującej opinii, że witaminki wypłukują się do wody - to wierutna bzdura. Jest to natomiast prawda odnośnie minerałów) pozbawia jedzonko witamin.
Parę słów o chlorofilu. Chlorofil jest krwią roślin, a jego skład różni się od składu naszej krwi w naprawdę niewielkim stopniu. Chlorofil działa przeciwzapalnie, alkalizuje, odtruwa, energetyzuje i wspomaga odchudzanie. Regularne spożywanie go poprawia stan cery (mniej wyprysków), ładniej pachnie z buzi i w ogóle z całego ciała pachnie lepiej. Można się rozpisywać bez końca na temat jego cudownych właściwości, ale po więcej odsyłam do wujaszka Google. :)
Jak zrobić zielonego szejka?
Przygotowanie tej ,,mikstury'' jest proste i mi zajmuje około pięciu minut. Wystarczy, że do kielicha blendera wrzucisz swoje ulubione owoce, zieleninę (wszystko oczywiście dokładnie umyte), dolejesz wodę, zmiksujesz i możesz pić! ;)
A oto przykładowy przepis:
+ łyżka siemienia lnianego
+ 10 czerwonych winogron
+ dwa jabłka ze skórką i ogryzkami
+ trzy dojrzałe banany (czyli takie z brązowymi kropeczkami)
+ garść szpinaku
+ woda wedle uznania
Miksować do uzyskania gładkiej masy. Czas zależy od mocy blendera. U mnie jest to zwykle mniej niż pół minuty, ale z jarmużem schodzi się dłużej (sama nie czuję jak rymuję. ^^)
(Na zdjęciu moje dzisiejsze śniadanie. Składniki to: jarmuż, 5 daktyli, 9 śliwek, 2 jabłka i trzy banany.)
Stokroć lepsze od kawy!
Sami zresztą przetestujcie jak ogromnego kopa da Wam taki szejk... ;)
katinka75
13 października 2014, 14:08chyba nawet można się zapełnic taką porcją :P
szpinakowa811
13 października 2014, 16:13Owszem, ja się zapycham, ale po dwóch-trzech godzinach muszę znowu coś wszamać. Owoce na czczo w ogóle się szybko trawią, a tyle surowizny to już w ogóle, dzięki enzymom ^^
106days
13 października 2014, 13:07Fajny wpis, dzięki za nowe informacje. Blendera w domu jeszcze nie mam, ale mam sokowirowkę od niedawna i próbuję kombinować z różnymi sokami własnie :-)
szpinakowa811
13 października 2014, 16:14Proszę bardzo, cieszę się, że mój post się na coś przydał :D Ale soków owocowych nie polecam - nawet surowe obciążają trzustkę.
noir9
13 października 2014, 13:01uwielbiam koktajle szpinakowe :) pietruszkowy robiłam, ale wypicie go to była mordęga :P
szpinakowa811
13 października 2014, 16:16O tak, też mi się kiedyś zdarzyło popełnić koktajl pietruszkowy. Wypiłam zatykając nos. :v