No i proszę, pierwsze koty za płoty.
Ja wiem ja wiem, że pierwszy tydzień, to głównie 'spuszczenie wody' z organizmu. Dlatego też mam trochę oporu, przed chwaleniem się wynikami. No ale...
Z wagi zszedłem (dziś), 8,4 kilo lżejszy, niż przed tygodniem
Drugi pasek pokazuje że trochę mniej. Ale na nim, zachowały się wstępne pomiary, z jesieni zeszłego roku.
Pewno sami wiecie, ile czasu zaoszczędza się, poszcząc. Samo przygotowanie i jedzenie, zajmuje go sporo. A jeszcze zakupy, a jeszcze drzemki poobiednie, w leniwe weekendowe popołudnia...
Więc zapełniam ten odzyskany czas: sprzątaniem mieszkania (naprawdę... pierwsze poważne porządki, od roku ), rozmowami przez telefon, czytaniem i oglądaniem filmów - zrezygnowałem z komedii (bo tam dużo jedzą ) i przeprosiłem się z 'filmami akcji'.
Tylko rozdrażniony bywam częściej niż zwykle, więc bliscy mają ze mną 'krzyż pański'. No ale cóż począć, per aspera ad astra. Wszak już stare polskie przysłowie, jasno określało sytuację :
I jeszcze. Wiersz XVII wiecznego poety japońskiego, Dama Sute-jo, który bardzo pasuje do obecnej sytuacji:
W mojej chacie nie ma wiosny
Nie ma nic,
Jest wszystko.
/zapożyczone z internetu/
Cześć czołem kluski z rosołem
kiryaa
28 marca 2020, 20:09Haiku piękne, jak wszystko co japońskie pełne głębi. A ja się tu chwalę swoim 1,20 kg hahahaha :)
Tadeuszsz
29 marca 2020, 09:31Festina lente, śpiesz się powoli. Jak mawiali starożytni rzymianie :)
kiryaa
1 kwietnia 2020, 21:46I bardzo mądrze :)
Tadeuszsz
27 marca 2020, 09:35Komentarz został usunięty
Nieznajoma52
27 marca 2020, 09:29Ubawiłam się. Gratuluję spadku wagi i wytrwałości. Ja nie potrafię wytrzymać na pełnym poście. Podziwiam :)
Tadeuszsz
27 marca 2020, 14:16Dopiero się uczę pisać odpowiedzi do komentarzy i coś narozrabiałem. No to, jeszcze raz :D: Dzięki, Nieznajoma52 :) Jedna uwaga, na marginesie: warto dbać o to, by bliscy i osoby zaprzyjaźnione, nie wciągały nas w rozmówki, ani nie opowiadały o jedzeniu. A łatwe to nie jest... :D