... no właśnie, tylko to nieszczęsne "ale". Przygodę z odchudzaniem zaczęłam w poniedziałek, dzisiaj mamy środę, a jak wciąż siedzę z dupą na kanapie. Ładnie jem, trzymam się jadłospisów, ALE nie mogę się ruszyć. Wszędzie widzę wymówki, wczoraj cały dzień na uczelni, dzisiaj już spadł śnieg i na chodnikach pełno błota, więc nie pójdę pobiegać... A pokoik mam taki malutki, że ciężko się w nim poruszać.
Jak Wy znajdujecie motywację do ruchu?
Postanowiłam się ważyć w poniedziałki i czwartki (gdybym tylko mogła robiłabym to codziennie, ale wiem, że to niezdrowe:)), czyli jutro mam nadzieję zobaczyć jakiś spadek (mimo braku ruchu)! :)