Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Syneczek chyba wychodzi na prostą...


Nie chcę zapeszać, ale już 4 noce miałam bardzo udane. Spał od 20 do 6 rano, z jedną pobudką na papu około 2. W dzień też jest lepiej i aż się zaczynam martwić nadchodzącymi świętami bo pewnie cały rytm dnia mu się rozreguluje. Wiadomo jak wyglądają święta z taką liczną rodziną, wyjazdy i odwiedziny, 

Jednak postawiłam na swoim i Wigilię spędzamy u moich rodziców. Bo u teściów, jak się ta cała horda zjedzie, to nie ma za bardzo jak oddychać, bo tak ciasno. Ponad 20 osób przy stole, jak śledzie uciśnięci. Nie wyobrażam sobie siebie z 5-miesięcznym dzieckiem w tym hałasie i chaosie. Nie ma gdzie Małego za bardzo położyć, siedzieć jeszcze sam nie potrafi. I potem tak przechodzi z rąk do rąk, a jak patrzę jak go nieumiejętnie trzymają to mam dreszcze. Niby są to osoby, które mają dzieci (już prawie dorosłe) ale np nie wiedzą, że takiego dziecka nie można na siłę sadzać na koniu na biegunach, albo "uczyć" raczkowania podkurczając mu nóżki. Potem tylko kopię męża w kostki, żeby go wreszcie zabrał od swojej mamusi, albo jednej z siostrzyczek. 

Do rodziców wezmę sobie wózek, bujaczek. Jak się zrobi śpiący to go po prostu położę spać i nie będę musiała się denerwować. Żeby go nakarmić też musi być w miarę cicho, bo jest przyzwyczajony, że nic go nie rozprasza. 

Mam nadzieję, że syneczek będzie coraz "łatwiejszy" w obsłudze, bo naprawdę przeszłam przez piekło i chyba umrę jeśli to się powtórzy. 

Kupiłam mu koszulę, coby się ładnie przy wigilijnym stole prezentował. Pewnie tylko raz ją będzie miał na sobie, ale co tam :)

  • almost_happy

    almost_happy

    21 grudnia 2015, 10:44

    Mój dzidziuś ma dopiero 6 dni i też muszę wstawać w nocy robić mu mleko i czasami czekać aż mu się odbije do tego muszę ściągać sobie pokarm ale twardo się trzymam i staram się nie denerwować. Gdy dowiedziałam się o ciąży to płakałam 2 miesiące a teraz nie mogę uwierzyć że to mój synio że dałam mu życie i to jest po prostu cud nie da się tego opisać jeszcze długa droga przez nocne wstawanie ale taka jest kolej rzeczy ktoś wstawaj do Ciebie więc Ty wstawaj do syna ;) pozdrawiam i też czekam na zdjęcie małego w koszuli ;)

  • Grubaankaa

    Grubaankaa

    20 grudnia 2015, 22:35

    Mały dał Ci popalić, ja przy pierwszym miałam dobrze. Nie wiem czy on był taki wspanialczuki, czy to ja byłam gotowa całkowicie poświęcić się jemu i nawet nocne wielokrotne wstawanie mnie nie przeszkadzało. Przy drugim niestety, inna sytuacja w domu, inne priorytety, więcej obowiązków, i ....efekt jest taki, że niejednokrotnie wyobrażałam sobie jak w sposób niegodny opisania (z pewnością karalny) uspokajam brzdąca. Nasze nastawienie, sytuacja w domu, wsparcie najbliższych mają wpływ na to jak się czujemy i jak funkcjonujemy w tej nowej naprawdę trudnej roli. Nie wiem czy mam rację i czy taka rada jest ok, ale ja pamiętam jak spojrzałam na moje pierwsze maleństwo, było takie malutkie, nic nie potrafiło, i wiedziałam, że tylko ja, naprawdę tylko ja, będę mogła go ochronić, dać mu bezgraniczną miłość, i że to tylko będę wiedziała jak nauczyć go być szczęśliwym człowiekiem. Pochłonęły mnie zabawy z nim. Gdy mąż wracał z pracy pokazywałam mu, czego nowego się "nauczyliśmy". Czytałam mu, śpiewałam, tańczyłam. Uczyłam wszystkiego co sama umiem.Starałam się odgadywać jego potrzeby, a czasem je wyprzedzać. To może być bardzo fajna zabawa, tylko, trzeba się temu trochę poświęcić, a z każdą chwilą dłużej tak spędzaną odchodzi poczucie, że coś mnie w życiu ominęło. Ale...jeszcze raz mówię, nie wiem czy to dobra rada.

  • kitty1986

    kitty1986

    20 grudnia 2015, 18:52

    Oj jak bym o sobie czytala :-( powiedz mi jak to zrobilas ze maly spi tak dlugo, bo mojemu ostatnio dwa zeby wyszly a noce to tragedia. W cisgu dnia tez niewiele spi.

    • Tallulah.Bell

      Tallulah.Bell

      21 grudnia 2015, 07:51

      Mojemu jeszcze nie ruszyły ząbki, ale ostatnio pani doktor mówiła, że już są blisko. A co zrobiłam? Przestawiłam go tak, że idzie spać o 20, nie wcześniej. Jak szedł spać o 19, to mi wstawał o 4, jakby miał budzik zamontowany. Trwało to jakoś tydzień i było okropnie dużo płaczu. Ogólnie ostatnie dwa miesiące były jednym wielkim koszmarem, myślałam, że oszaleje. Dopiero teraz mogę powiedzieć, że sobie radzę ze swoim dzieckiem. Poczytałam Twój pamiętnik i też nie miałaś lekko.

  • krcw

    krcw

    19 grudnia 2015, 15:12

    pokaz zdjęcie w tej koszuli lubię takich małych dżentelmenów :D

  • angelisia69

    angelisia69

    19 grudnia 2015, 13:36

    poczatki byly trudne,okropne-narzekalas,plakalas,mialas dosyc!!Znam to bo przez to przechodzilam.Ale po jakims czasie nastaly lepsze czasy i byly to cudowne chwile do ktorych czasem siegam pamiecia,radosc,zachwyt,usmiech.Tamte poczatki juz wymazalam z pamieci dawno bo czulam sie winna czujac do syna "niechec" ale wszystko jak za dotknieciem rozdzki sie odmienilo.tak wiec widze ze u ciebie juz ten "lepszy" okres nastal i bedzie teraz coraz lepiej.Powodzonka

  • zuzanka73

    zuzanka73

    19 grudnia 2015, 08:58

    no i widzisz jak ładnie wszystko wychodzi na prostą:)....zaczynasz powoli widzieć świat w lepszych barwach:)....i proszę Cię, nie mów nigdy więcej, że dziecko było największym błędem w Twoim życiu, bo to największy Skarb i w końcu mam nadzieję, że się o tym przekonasz!! Powodzenia dla Was:))

    • Tallulah.Bell

      Tallulah.Bell

      19 grudnia 2015, 10:36

      Niestety ja nadal uważam, że nie powinnam była zachodzić w ciążę, bo to zrujnowało mi życie. Ale teraz już nie mam odwrotu, czasu nie cofnę i jakoś muszę żyć dalej.