Weekend był straszny.
W sobotę generalnie nie było tak źle, tylko "normalne" jedzenie i ciacho do kawy. Do przeżycia. Zresztą wole się nie narażać nie jedząc dań przygotowanych przez teściową :P
Jednak wczoraj poza normalnym jedzeniem doszła jeszcze rodzinna impreza.. tort itp. Skończyło się bólem brzucha. Mimo, że i tak zjadłam miej niż zwykle pochłaniałam na takich imprezach to jednak było o wiele za dużo.
Dziś poniedziałek i początek nowego tygodnia. Będzie lepiej.
Mam nadzieję :D
Pychootkaaa
5 listopada 2012, 13:14Powodzenia grzesznico ;))))))