Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ostatni weekend na 1900 kcal


Od poniedziałku na 2400kcal - i powiem szczerze, że się boję. Wczoraj wieczorem przyszedł jadłospis - ilości są potężne. Znaczy, nie żeby ilość ogólna się podwoiła, ale posiłki, które miałem do tej pory (zwłaszcza obiady) były wystarczająco sycące. Natomiast mam mieć drugie śniadanie - koktajl 1240g! Pamiętam, że kiedyś, podczas spotkań modelarskich w Lublinie zjadłem w Galerii Smaku (żarcie na wagę) 1,3kg. Miałem tam 900g obiadu i 400g zupy - i ledwie się potem ruszałem, każdy krok czułem tak, jakby żołądek miał zaraz pęknąć na pół. Było to w czasach, kiedy miałem solidnie rozepchany żołądek, teraz natomiast... nie wiem, czy podołam.

W tym tygodniu zeszło trochę gram, ale oszukiwałem na pomiarach. Kiedy stawałem na wadze, miałem nie 80,5 a 81,3. Co prawda było to po szklance wody i czułem się napchany ale mimo wszystko - małe kłamstewko. Waga 80,5 to najniższa zanotowana przeze mnie w tym tygodniu waga - w środę rano. Od tamtej pory jestem tak napchany, że cyferki oscylują w okolicach 82,5-83kg. 

Co do sterydów to oto początki kolekcji:

Stare to: Stack Force i TREC S.A.W.. Nowe po lewej: STack Force T2 oraz Mega Daily One Plus (shaker i próbki w gratisie). Stack Force T2 użyłem raz, wczoraj przed treningiem. Pierwsza różnica (poza opakowaniem i wspomnianym ostatnio składem) to zapach. Jak herbatka owocowa, co moim zdaniem jest dużo przyjemniejsze, od poprzednika jadącego połączeniem obornika i paszy dla krów. No i po tym nie odbijało mi się nieprzyjemnie. Co prawda nie było to uporczywe odbijanie, ale takim smrodem to nawet 3 czy 4 razy na treningu potrafiło przeszkodzić. Kopnięcie energetyczne 2 razy mniejsze, ale przy tym składzie... no, ale wziąłem, pojechałem na siłownię i...nic. Byłem kilka godzin po posiłku, stary stack działał w 20 minut. Natomiast po 3 minutach na bieżni, czyli 40 ogólnie, zaczęło się. Poczułem się, jakby ktoś mi tułów do piekarnika wsadził. Termogeneza 2 razy lepsza. Albo i 3. Udało mi się powtórzyć poprzedni rekord na ergometrze, ale było zdecydowanie ciężej. Może dlatego, że położyłem większy nacisk na szybki interwał? Ale summa summarum efekt wiosłowania był taki sam. No cóż, kopnięcie mniejsze, może trzeba będzie stosować 2 tabletki? Niestety po ergometrze czułem się bardziej zmęczony, zwykle mam jeszcze ochotę i siłę robić jakieś ćwiczenia siłowe, ale wczoraj zrobiłem tylko łydki i odpuściłem. Z drugiej strony wczoraj była kijowa pogoda, samopoczucie mogło tutaj odegrać kluczową rolę. 

Natomiast MDO Plus to, patrząc na skład, super sprawa. Zawiera całkiem sporo przydatnych śmieci, które inną drogą ciężko do organizmu dostarczyć.

Zobaczymy, jak pójdzie jutrzejszy trening. I przyszły, grubo się zapowiadający tydzień. Dosłownie grubo bo ciężko mi uwierzyć, że schudnę bardziej jedząc więcej.

PS. Właśnie się zważyłem, wyszło 81,7kg. To by się zgadzało, bo przed chwilą zjadłem 700g obiadu (świetne risotto z kuminem i curry:)), wypiłem 0,5l herbaty i trochę wody.