Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
19.01.11


witam dzisiaj.

Oczywiście wczoraj do mojego menu dodałam jeszcze 2 cieniutkie kromki ciabatty (ale bagietki), tosta pełnoziarnistego z serem i szynką drobiową (na ciepło) i parówkę maślaną gdyż na obiad zostało mi pół bulionówki zupy, Aha jeszcze kubeczek kisielu truskawkowego. Jajecznicy nie zrobiłam... niestety, zrobię dzisiaj.

A oto przepis (ja znam to jako jajecznica po szwedzku, ale pewnie inaczej się ona nazywa):

na odrobince masła lub margaryny podsmażam szynkę, jak się zrumieni dodaję pokrojone w paski lub kostkę pieczarki, paprykę, pomidory ( ale sam miąższ bez pestek i tej wodnistej części, bo inaczej jajka się nie zetną), wbijam jajka, scinam je i na koniec posypuję szczypiorkiem. Taka wersja jest sycąca i pyszna. Uwielbiam ja.

Menu na dziś:

-płatki 6ciu zbóż z mlekiem, rodzynkami i żurawiną, kawa ze słodzikiem

- twarożek z pomidorem i szczypiorkiem, pomarańcza, woda z cytryną

- 2 roladki z sałaty, sera żółtego light, szynki z piersi indyczej i pomidora

- surówka grecka - mały pojemniczek

- obiad w domku : makaron pełnoziarnisty 1 gniazdko, potrawka z kurczaka gotowanego,

- kolacja - jak mi się uda to wspomniana wczoraj jajecznica.

Moje ćwiczenia ograniczyły sie wczoraj do : spaceru po centrum handlowym w poszukiwaniu sera light ( nie było, kupiłam topiony za którym nie przepadam), prasowania góry ręczników, ściereczek i ciuchów na stojąco w domu, 2 rund darta z małżonkiem ( jest remis).

 Mam zamiar  wejść na stepper, no zobaczymy, w każdym razie za każdy brak ćwiczeń płacę 5 zeta do skarbonki, może to mnie bardziej zepnie.

Niestety zauważyłam, ze mam coraz mniej czasu dla siebie, nawet jakbym chciała chodzić na fitness to nie wiem kiedy i o której godzinie . Straszne. muszę bardziej  zrewidować swój plan dnia, bo coś mi tu szwankuje a czas przecieka przez palce.