Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
07.03.2011


Poniedziałek. Niestety, nie lubię poniedziałków

Odkryłam nową namiętność: to serek kiri i szynka szwarcwaldzka...mmm uwielbiam. Pozwalam sobie na 1 cieniutki plasterek tej szynki, bo zapewne dla mojej diety to będzie zgubne. Cóż wszystko co dobre jest zgubne dla diety.

Piątkowy  koncert Kazika był suuuuuuper. Facet ma głos, jak na swój tryb życia to trzyma się świetnie!! No ale ja nie jestem obiektywna, bo Kazika kocham

Sobotni wyjazd do falubazu też był ok. Było oczywiście dużo shitowego jedzenia : ciasteczka, pierniczki, kfc, frytki, cola. Nie żałuję, a co tam... czasami sobie po prostu odpuszczam

Falubazom gratuluję focus mall, naprawdę super centrum handlowe - ale w środku, bo na zewnątrz, to żenada. Wogóle to wszystko w tym mieście takie małe, ciasne, kręte i pod górę. Ogólnie to jestem na nie.

Mój dzień rozpoczęłam musli tropikalnym i kawą ze słodzikiem i mlekiem.

II sniadanie to serek wiejski a potem kolejno:

jogobella pieczone jabłko (mała), kanapka z szynką i serem i sałatą, sok pomidorowy

obiad: kotlet mielony, marchewka z groszkiem, szpinak, 2 ziemniaczki z wody

sok marchwiowo-jabłkowy

kolacja : jajko na miekko, plaster szynki, papryka, pomidor, ogórek w rozsądnych ilościach.

Czekam i czekam i w końcu dojrzałam do wizyty u dermatologa. Moja cera o to woła. Cóż lepiej późno niż później.