I znów ambitne plany pokrzyżowało coś....nie wiem co...Lenistwo ? Niechęć?
Zmagam się od soboty z bólami brzucha...pojawiają się około 16stej i trzymają do rana....Wtedy mogę tylko leżeć skulona na futonie. Nic nie pomaga...ani przeciwbólowe ani rozkurczowe....Qrde...wydaje mi się, że stres wychodzi ze mnie....a może leń?! Nic to dziś postaram się zmobilizować.
Wczoraj pierwszy raz wyszłam z pracy o 15stej...normalnie szok...Aż nie mogłam w to uwierzyć...Ale niestety dziś już znów masę papierów do przerobienia. I ta świadomość, że jednak dałam ciała i spieprzyłam sprawę choć naprawdę się starałam...Niesmak mam...
Wczoraj zadzwonił pan Artur do mnie...Od soboty wchodzą już na dobre z ociepleniem i takim tam innymi sprawami. Pytał czy wszystko kupione, coś tam sam dokupi...Pytał też, czy może podac mój numer tel. potencjalnym klientom - żebym wystawiła referencje. I zadzwonił wczoraj gość. Oczywiście pochwaliłam, no bo naprawdę się sprawdził. Tylko, że ja bym go wolała mieć na wyłączność....jest jeszcze trochę rzeczy do zrobienia na budowie....i nie tylko.
Jadłospis :
I - musli - 5 łyżek, kawa
II - serek wiejski 3 % + mandarynka + mały banan
lunch - 2 kanapki z grahama + ser+wędlina+sałata
obiadokolacja - zupa szczawiowa z jajkiem i gotowanym filetem
przekąska - 2 biszkopty + kakao + kieliszek bąbelków - PiW ma dziś urodziny
Ostatnio moim nałogiem są biszkopty - w ramach zapotrzebowania energetycznego - 1 lub 2 sztuki i Jack Daniels - nad czym boleję...takie małe radości w bezmiarze szarzyzny dnia powszedniego....Lubię się tak rozpieszczać
Nic...trzeba mi wracać do papierów....Bosz jak ja nienawidzę tego "nowego porządku świata" w firmie....
gabula29
28 stycznia 2014, 10:13Dasz rade z tymi papierami najgorszy poczatek roku.