Chodzi za mną od rana... Gorzka, mleczna, z nadzieniem czy bez...
Dziś mam baaaardzo czekoladowy dzień. Ślinię się na samą myśl.. Ajajaj...!!!
Nie mam się co czarować nigdy nie byłam sportowcem.
W szkole wf to koszmar... Najgorsze oceny, dwie lewe ręce, dwie lewe nogi... I od dzieciństwa tli się we mnie niespełnione marzenie, żeby stać się choć miernym sportowcem, ale sportowcem ..!
Pływanie.. woda cię unosi, czujesz się leciutka jak pióreczko... To, co lubię najbardziej Jednak w moim obecnym miejscu zamieszkania basen mam daleko, a portfel świeci pustkami Wybrałam więc to, co mogłam- bieganie. Jedyne w co zainwestowałam, to buty.
Pisałam wcześniej o moich "sukcesach"- długodystansowcem to ja nie jestem Aczkolwiek nawet 300m biegu non stop było dla mnie niesamowitym wyzwaniem, zważywszy na to, że nawet na 50m, byłam najgorsza i mało co, nie wyzionęłam przy tym ducha. Co zrobić- taka kondycja.
Przez lata nazbierałam tłuszczyku, w końcu gdy przestałam mieścić się we wszystkie rzeczy, postanowiłam coś z tym zrobić. Jest coś, co przeszkadzało mi najbardziej- moje dwie, trzy brody ? Obdzieliłabym ze trzy chude osoby Ktoś chętny ? ;))
Czasem chciałabym, żeby to było takie proste- obdzielić tych, którzy tłuszczyku potrzebują: niedożywionych chuderlaczków, wygłodniałe pieski czy foczki oblec w sadełko na mroźną zimę. Ja jakoś zimę przeżyję...
A propos zimy !!! Zasypało nas dziś totalnie ! A ja postanowienie miałam takie: wstaję rano (9:00 ..?) Piję małą czarną i wybiegam "w świat". Tak też uczyniłam, pełna zapału... Oj, jaka pełna entuzjazmu, haha....!
Entuzjazm zabił mi śnieg po kolana i wiatr dmuchający biednej w oczy. Zawinęłam się jak mogłam, słuchaweczki, czapeczka, chusta na usta- nic nie pomagało. Biegło mi się fatalnie, ale walczyłam jak lwica do końca... Tak walczyłam, że mało zawału nie dostałam !!! Nie będę już tak robić. Przebiegłam 1,6 km i ... wcale nie jestem dumna, bo jak widać- to dla mnie wciąż za dużo... (widziałam już św. Piotra, nie schlebiając sobie).
Obiecuję, że to się zmieni !!! Daję sobie czas. Dwa miesiące? trzy może? Przebiegnę za kilka tygodni kilka kilometrów i koniec. Dam radę- ja, rasowa uczennica i dalej studentka, wiecznie z nosem utkwionym między stronami książek...
Biegaczka haha....
Nie no, nie wolno się poddawać. Nie ma co się śmiać ! Taki mól jak ja, też chce coś zdziałać ..!
A wszystkim gapiącym się na mnie z aut i podśmiechującym się z sąsiedniego chodnika powiem tylko tak:
"Możecie mnie pocałować- i tak pobiegnę dalej !"
Mukikaki
20 lutego 2013, 21:42A będzie tylko lepiej jeśli chodzi o bieganie. No to czekoladę masz z głowy ;)
Mukikaki
20 lutego 2013, 21:16Dzięki:) Widze że też biegasz, ja początki również miałem ciężkie. A co do czekolady 1-2 kostki takiej gorzej są całkiem dozwolone, mają dużo magnezu.
Annafazja
20 lutego 2013, 01:10O tak czekolada ♥ Mam w lodówce czasami mam wrażenie , że sama świadomość ze ja mam mi wystarczy:)
gxgxgx
20 lutego 2013, 01:10małymi kroczkami do celu, nie wymagaj od siebie za dużo, bo może Cie to zdemotywować, a nie o to chodzi :) podziwiam i trzymam kciuki! :)
Smmerfetka
20 lutego 2013, 00:00hahaha widze ze mnie rozumiesz ;) ja chyba dzis o tej grzance bede snila :D
plastikowa.biedronka
19 lutego 2013, 23:16ja też, ogromną ... :( za parę dni @ , eh ..
nerro
19 lutego 2013, 23:10Ja też to mam ! Od rana , albo to chcę czekolade , albo pączka albo Bóg wie co jeszcze ; / masakra jakaś
Kaja...
19 lutego 2013, 23:08Widzę, że dziś dzień czekoladowy, co rusz któraś z nas (vitalijek) piszę o chęci na czekoladę ;)