Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Udało się. Weekendowe grzeszenie :)




Dzisiejszy dzień do dietetycznych nie będzie należeć. W ciągu dnia postaram się zjeść w sam raz, bez szaleństw, bo dziś wieczorem przyjeżdża moja przyjaciółka na cały weekend i idziemy na imprezę, więc znając nas i niestety nasze możliwości do alkoholu to przekroczę pewnie z 2000. Chociaż są momenty w których nie warto przejmować się takimi rzeczami! :)

Najgorsze jest to, że jutro mam na rano do pracy, ale jakoś dam radę :) Co roku daję radę : D

Tak więc pewnie na weekend znikną moje raporty, bo nie będzie zbyt wiele czasu. W niedzielę chciałam zrobić ważenie i pomiary, ale nie wiem czy to będzie dobry pomysł. Może na wagę wskoczę, ale trochę z przymkniętym okiem, bo wiadomo jak to może być. Za tydzień w niedzielę już zrobię sobie takie porządne pomiary i mam nadzieję, że będą w miarę zadowalające. W końcu za 2 tygodnie wracam do miasta gdzie studiuję i chciałabym już troszkę lepiej wyglądać, a wrzesień poświęcić na ostatnie szlify tak aby pojawić się w październiku na zajęciach i zrobić wrażenie na znajomych których nie widziałam przez 3 miesiące.

Z tych cudownych wiadomości - a jednak udało mi się dziś rano wcisnąć w moje spodnie ?motywacyjne? i wyglądają bardzo ok., więc uznaję, że pierwszy cel mam już w 100% zaliczony. Bałam się, że będzie bardzo źle, bo w końcu powinnam mieć za niedługo okres, a to się wiążę z tym, że czasem lubię sobie spuchnąć ale mój organizm mnie trochę oszczędził :)

 A jeszcze co do wczorajszego dnia to znów pięknie trzymałam się i ćwiczyłam, więc za bardzo nie mam o czym pisać